Ten sezon jest inny niż wszystkie poprzednie! Wie to każdy kibic Leeds United. Po raz pierwszy od lat Pawie walczą o awans do Premier League dłużej niż tylko do zamknięcia zimowego okienka transferowego i maja prawie już zapewniony awans do baraży, a nawet szansę na walkę o pierwszą dwójkę. Oczywiście ogromna w tym zasługa Garryego Monka, który udowodnił, że jest właściwym człowiekiem na właściwym miejscu. Jednak sam trener nic nie zdziała bez piłkarzy walczących o punkty na boisku. Oczywiście na odrębny artykuł zasługuje np. Chris Wood, czy duet naszych środkowych obrońców, jednak ogromne zasługi w postawie The Whites i miejsce zajmowane przez Pawie w tabeli ma gra naszego bramkarza, czyli Roba Greena, który wielokrotnie ratował nam punkty fenomenalnymi interwencjami i to pomimo 37 lat na karku.
Pierwsze śliwki robaczywki!
Kiedy świat obiegła informacja, że Leeds United zakontraktowało Roberta Greena większość kibiców The Whites pukała się w głowę i zastanawiała się po co Monk ściąga tak starego bramkarza, który na dodatek znany był z bardzo spektakularnych błędów popełnianych w kluczowych momentach meczów ligowych i reprezentacyjnych. Zdziwienie było tym większe, że w kadrze Leeds pozostawał Marco Silvestrii, któremu trudno było coś zarzucić odnośnie jego postawy w poprzednich sezonach. Co więcej w odwodzie pozostawali jeszcze doświadczony Ross Turnbull i młody Bailey Peackok-Farell, który pokazał się z dobrej strony w meczach ligowych i spotkaniach drużyny rezerw. Dziwne było również to, że do drużyny mającej walczyć o baraże (tak zapowiadał Massimo Cellino) sprowadzono bramkarza, który w poprzednim sezonie dość szybko stracił miejsce w pierwszej jedenastce przeciętnego QPR. Monk postawił jednak na swoim i obdarzył Greena zaufaniem podkreślając jego ogromne doświadczenie i jego wiek jako główne atutu. Pierwszy mecz rozgrywek ligowych z byłym jednocześnie meczem z byłym klubem Greena (właśnie QPR) i tylko podsycił niezadowolenie kibiców, którzy zyskali argumenty w postaci błędów, które popełnił doświadczony bramkarz, które w efekcie kosztowały Pawie dotkliwą porażkę 0:3 na inaugurację sezonu.
Później już tylko lepiej.
Kolejny mecz, w którym Green bronił bramki Leeds to pucharowa potyczka z Fleetwood Town zakończona remisem 2:2 i konkursem rzutów karnych, w którym nasz „Zielony” bramkarz w świetnym stylu wybronił strzał Eggerta Jonssona w decydującej serii jedenastek.
Już po meczu z Fleetwood pisaliśmy o tym, że właśnie taka interwencja jak obroniony rzut karny była Greenowi potrzebna aby odbudować swoją reputację i co prawda, jak dobrze pamiętamy, kolejne mecze nie przynosiły wyników, z których bylibyśmy zadowoleni, ale nasz golkiper popełniał coraz mniej błędów i systematycznie poprawiał i umacniał swoją pozycję w drużynie. Mniej więcej we wrześniu, lub październiku Green osiągnął formę, którą raczy nas do dzisiaj. Nasz doświadczony bramkarz przeżywa drugą młodość i swoimi interwencjami nie raz ratował Pawiom punkty. Dość wspomnieć obroniony rzut karny w meczu z Sheffield, wspaniałe obrony ze spotkań przeciwko Derby, Brighton czy Blackburn.
Co jeszcze ważniejsze świetna forma Greena i świetna gra obronna Leeds przekuwa się na doskonałe statystyki. Jeśli przed sezonem ktokolwiek powiedziałby, że Leeds zachowa 14 razy czyste konto w lidze i ustanowi rekord 11 meczów bez straty bramki na Elland Road to chyba mało kto by w to uwierzył. Pamiętać też trzeba, że do końca sezonu pozostało jeszcze 8 spotkań (i ewentualne mecze barażowe) i te statystyki mogą zostać jeszcze bardziej wyśrubowane.
Nowy kontrakt.
Latem tego roku Green związał się z Leeds roczną umową, w której zawarto klauzulę, że jeśli wystąpi w odpowiedniej liczbie spotkań, to kontrakt zostanie automatycznie przedłużony o kolejny rok. Od meczu z Brighton wiadomo, że umowa z Greenem została przedłużona i stwierdzając całkowicie subiektywnie takie rozwiązanie jest bardzo sprawiedliwe. Green wielokrotnie udowodnił, że zbyt szybko go skreślaliśmy i że swoje doświadczenie potrafi przełożyć na kolegów z bloków defensywnych (a pamiętać trzeba, że nasza linia obrony składa się z piłkarzy, którym do 30 roku życia jeszcze daleko). Jednym słowem Green na nową umowę zasłuży zdecydowanie!
Nie wiem, czy Green utrzyma pozycję pierwszego bramkarza w przyszłym sezonie, szczególnie jeśli Leeds awansuje do Premier League, ale pewien jestem tego, że na chwilę obecną chyba wszyscy zapomnieliśmy o Marco Silvestrim (trochę go jednak szkoda), czy innych bramkarzach w naszej kadrze.
Takim naszym uhonorowaniem postawy Greena jest fakt, że czytelnicy na leedsutd.pl wybrali go piłkarzem lutego (co wciąż możecie zaobserwować zaglądając w dolny lewy róg naszej witryny).
Próbkę interwencji Greena z tego sezonu możecie zobaczyć pod poniższym linkiem.