Nie wiem jak zaczać. Nie mam pojęcia. Wszystkie słowa jakie były mi znane, od wyrazów nadziei, po obelgi i radosć, zostały użyte w czasie ostatniego spotkania Leeds United w CocaCola League One. Po każdym sezonie pisałem jego podsumowanie. Nie wiem dlaczego to robiłem. Pewnie dlatego, że lubię, kiedy mówi mi się „Sherm, myslałes kiedys o byciu dziennikarzem?”. Ale jak ktos będzie pytał, to tego nie widzieliscie! Nie ważne. Ten tekst nie będzie spójny i sensowny, może być nawet zły stylistycznie, a już na pewno nie będzie obiektywny. O nie. Nie będzie obiektywny. Jak można być obiektywnym, skoro widzi się tak cudownie walczacych piłkarzy, którzy sa gotowi poswięcić wszystko, aby zwyciężyć? Jak można pozostać niewzruszonym wobec trzydziestu osmiu tysięcy fanów, którzy w pewnym momencie chcieli sami zakończyć spotkanie? No pytam się J A K ?! Jako, że własnie użyłem srodka stylistycznego o nazwie „pytanie retoryczne”, a uwielbiam robić wszystko na odwrót, to na owo pytanie odpowiem. Otóż – nie można być obiektywnym ani obojętnym! Ale przeanalizujmy ponownie drogę, dzięki której mogłem złamać zasady etyki literackiej.

Nudny sierpień…
Poczatek sezonu był w wykonaniu naszych graczy fenomenalny. W sierpniu na dwadziescia jeden możliwych punktów, zdobylismy… dwadziescia jeden. Po tak fantastycznym rozpoczęciu, wszyscy moglismy być pewni, że ten sezon będzie szybki i przyjemny. Ha! Wy chyba nie znacie Leeds!

Wrzesień, robimy swoje
Kolejny miesiac to kolejne zwycięstwa. We wrzesniu rozgrywalismy również spotkanie przeciwko Liverpoolowi, w ramach rozgrywek o Puchar Ligi Angielskiej. Uleglismy wtedy na Elland Road 1:0, ale nasi piłkarze walczyli fenomenalnie. Warto było to oglądać. A liga była nudna… znowu wygrywalismy. Tylko z Southend wypadł remis. Leeds na czele!

Pazdziernik, a oni dalej swoje…
Ten miesiac, to fenomenalna gra naszych piłkarzy, do spotkania z Millwall, które jak zwykle przegralismy. Ale kto teraz o tym pamięta… Przypomniałem o tym, ponieważ poczułem mały obowiazek… tylko dlatego. Leeds na czele!

Listopad – FA CUP Story The beginning
W lidze “stara bida” za to zabawnie było w Pucharze Anglii. Pierwszy mecz dla Leeds w ramach tych rozgrywek to remis z Kettering Town. Z tego spotkania zapamiętałem bramkarza o dużej nadwadze, który był grajacym menedżerem oraz obrońcę o smiesznej twarzy, który strzelił nam bramkę. I kto by wtedy pomyslał, jak to się skończy?!

Grudzień i znowu nuda…
Czas swiat i ogólnego obijania się, patrz±c na snieg za oknem również nie przyniósł zmian. Rok 2009 zakończylismy na pierwszym miejscu, z przewag± osmiu punktów nad Norwich. No a potem się zaczęło…

Styczeń, najwspanialszy początek roku…
3.01. Jesli ta data kojarzy wam się z urodzinami waszej dziewczyny, swiętem narodowym Czadu, badz po sylwestrowym kacem… to nie mam słów. Jesli komus przed spotkaniem z Manchesterm United (własnie 3.01) powiedziałbym, że Leeds wygra 1:0, to pewnie mecz ogladałbym z zakładu zamkniętego. Old Trafford. Ponad siedemdziesiat tysięcy widzów i „Travelling Army” w sile osmiu tysięcy. Własnie ci ludzie widzieli jak Leeds w fantastycznym stylu pokonuje „najlepsza drużynę na swiecie”. A teraz najlepsze. To jeszcze nie koniec „Historii o Pucharze Anglii”! 23.01. White Hart Lane. Tottenham 2:2 Leeds. Rzut karny dla Spurs obroniony przez Ankergrena oraz „jedenastka” perfekcyjnie wykonana przez Beckforda w 95. minucie dajaca remis to jedynie elementy tamtego spotkania. Cóż to był za mecz. Wtedy nie wierzyłem, że w tym sezonie może być jakikolwiek problem z promacja do CCC. A jednak… . Ten miesiac rozpoczał również tragedie Leeds. Porażka z Exeter i Swindon zapowiadała, że ten sezon nie będzie jazda z górki na rowerze. Albo, że będzie owa jazda, tylko bez kierownicy.

Luty – down down down…
W lutym odpadlismy po heroicznej walce z Pucharu Anglii. W rewanżowym meczu przegralismy ze Spurs 1:3. To były wspaniałe występy w FA Cup. A w lidze wreszcie przestało być nudno! Zaczęło być naprawdę tragicznie. Porażki i remisy. Było nas stać tylko na jedno ligowe zwycięstwo. Leeds już nie na czele.

Marzec – pobici, spaleni i zakopani
Zaczęło się obiecujaco. Remis i zwycięstwo. Ale potem… trzy porażki z rzędu. Zniszczyło nas oczywiscie Millwall, Norwich oraz Southampton. „No i to tyle jesli chodzi o awans” – pomyslałem. (Teraz można z tego tekstu zrobić powiesć refleksyjna.)

Kwiecień – no to rozpoczynamy modlitwy.
Porażka. I kolejny dowód na istnienie Boga! Trzy zwycięstwa z rzędu! Potem oczywiscie porazka z drużyna, której nazwy nie znalibysmy, gdybysmy nie grali w tym bagnie. A na koniec miesaca zniszczyliśmy MK Dons.

Maj – dokonali tego!
Dwa mecze. Charlton. Gdybysmy wtedy wygrali, to dzis nie zniszczyłbym pilota od telewizora i nie rozlałbym Cocacoli na podłogę z nerwów. Ale jednak gracze chcieli abym to zrobił. Porazka 0:1. No i ostatni mecz sezonu. Bristol Rovers. Piękne zwycięstwo. Heroizm, determinacja, walka, fanatyzm, ambicja. Gdybym był redaktorem gazety, to dałbym artykułowi poswięconemu Leeds w jutrzejszym numerze dokładnie taki tytuł: „Fantastyczna dziesiatka Graysona!”. Ale nie jestem redaktorem. (A może akurat ktos po tych słowach mnie zatrudni…). Dokonalismy tego. Wygralismy! W ostatniej kolejce zapewnilismy sobie awans. 

Tracilismy wiarę, aby na nowo ja odzyskać. Irytowalismy się, żeby pózniej chwalić. Płakalismy, aby później zarażać radoscia. To może być krótka charakterystyka kibica Leeds. Czy Wam się to podoba czy nie, jest to krótka charakterystyka każdego z Was. Tak. Ty! Jestes kibicem Leeds! To Ty byłes z tym klubem na dobre i na złe. To Ty w zeszłym sezonie mówiłes „Nie! Ja ich mam gdzies, co za frajerzy!” To Ty po meczu z Manchesterem mówiłes „Jak ja ich kocham!”. To Ty. To Ciebie podziwiam. To Ty jestes wyjatkowym człowiekiem, który nie poddał się presji obecnych czasów. Zostałes przy swoim klubie, mimo strasznych czasów. To Ty przez trzy lata miałes ten straszny koszmar. Człowieku, kibicu Leeds, wiedz, iż Cię podziwiam.

I to, co chciałem zrobić, co obiecałem w zapowiedzi – THEY’VE DONE IT! WE’RE IN CCC! 

You have no rights to post comments