Niemal 8 miesięcy temu Leeds United straciło swoją fortecę, jaką było Elland Road. Od tego czasu, w 12 kolejnych meczach Pawie łamały sobie zęby próbując sforsować mury własnego stadionu. 3 listopada 2015 najgorsza w historii kluby seria bez zwycięstwa na Elland Road przeszła do lamusa. Forteca została zdobyta przy pomocy torpedy wypuszczonej z prostego podbicia Alexa Mowatta. Co ciekawe nieobecny na tym meczu Massimo Cellino zmęczony fatalną formą United na Elland Road w zeszły weekend nakazał pobłogosławić ten obiekt przez prałata Philipa Mogera z Katedry św. Anny.
Steve Evans przed spotkaniem z Cardiff City zapowiadał zmiany w zespole. Szkot, oprócz zawieszonego za kartki Sola Bambe i nieuprawnionego do gry Toma Adeyemiego, zdecydował się posadzić na ławkę Syma Byrama. W miejsce tej trójki zagrali Giuseppe Bellusci, Scott Wootton oraz Alex Mowatt. Na początku spotkania na boisku pokrytym gęsta mgłą wiele się nie działo. Leeds miało przewagę w posiadaniu piłki, ale z tej przewagi niewiele wynikało. Warte odnotowania jest podanie do Mirco Antenucciego zdecydowanie powstrzymanego przez Lee Peltiera. Włoch domagał się podyktowania rzutu karnego, ale sędzia słusznie nakazał grać dalej. Goście próbowali odpowiedzieć za sprawą Alexa Revella, ale jego wolej wylądował na trybunach za bramką Silvestriego. Następnie publiczność zachwycała się cudownym 50 metrowym podaniem Luke’a Murphy’ego do Alexa Mowatta, ale akacja młodego pomocnika została zastopowana.
Po pół godzinie gry United znacznie ożywiło swoje starania. Pierwszy sygnał do ataku dał Stuart Dallas. Reprezentant Irlandii Północnej szarpnął kilka metrów i oddał strzał, który jednak minął bramkę Marshalla. Chwilę później Gaetano Berardi zagrał długą piłkę do Dallasa, ten zgrał ją wzdłuż pola karnego do Antenucciego, ale pilnowany przez dwóch obrońców Włoch nie był w stanie oddać strzału. Jeszcze przed przerwą dwa razy ruszył Dallas. Najpierw jego dośrodkowanie zmierzające do Mowatta w ostatniej chwili wybili obrońcy, a później strzał naszego skrzydłowego odbił David Marshall. Końcówka pierwszej połowy wyraźnie należała do gospodarzy, którzy bardzo starali się zejść do szatni prowadząc. W ostatniej minucie z dystansu strzelał rozgrywający kolejną świetną partię Cook, a głową po zagraniu Bellusciego strzelał Wood. Obydwie te próby okazały się jednak niecelne.
Menadżer gości Russell Slade w przerwie nakazał swoim podopiecznym bardziej ofensywną grę. W efekcie tego zaraz na początku drugiej połowy ci egzekwowali rzut rożny. Do zagranej w pole karne piłki najwyżej wyskoczył Sean Morrison, ale świetną interwencją na linii popisał się Marco Silvestri. Chwilę później stoper Cardiff błysnął w obronie w ostatniej chwili powstrzymując Wooda. Wiele wskazywało na to, że mecz ten może rozstrzygnąć jedna bramka. W 63 minucie gry Mirco Antenucci wywalczył piłkę i znalazł na środku boiska Alexa Mowatta. Wychowanek Pawi podprowadził piłkę kilka metrów i nie mając zbyt dużo opcji zdecydował się na strzał z niemal 30 metrów. Piłka z ogromnym impetem wpadła w okienko bramki Davida Marshalla, a reprezentant Szkocji tylko mógł stać i przyglądać się temu uderzeniu. Na utratę gola natychmiast zareagował Russel Slade. Wprowadzając w krótkim okresie czasu 3 nowych zawodników. Steve Evans zaś na pierwszą zmianę czekał aż do 82 minuty. W ostatnich 30 minutach spotkanie stało się zdecydowanie bardziej otwarte. Goście ruszyli odważniej do ataku, ale Pawie z kolei nie chciały ograniczać się tylko do obrony. W 73 minucie świetną okazję do wyrównania po kombinacyjnej akcji miał Joe Mason, ale po raz kolejny w tym meczu na wysokości zadania stanął mocno krytykowany w tym sezonie Marco Silvestri. Chwilę później wieko trumny Walijczyków mógł zamknąć Chris Wood. Nowozelandczyk ruszył do bezpańskie piłki zagranej od obrońcy Cardiff w kierunku Marshalla, zdecydował się na minięcie bramkarza gości, ale niestety jego strzał z ostrego konta zatrzymał się na bocznej siatce. Ostatnie minuty spotkania to już bardziej zdecydowane ataki gości. Jednak Bluebirds nie byli w stanie zmusić więcej do wysiłku Silvestriego, bo nie do złamania była obrona United. Niemal wszystko, co był możliwe czyścił Giuseppe Bellusci. Swojemu koledze nie ustępował będący dzisiaj kapitanem Liam Cooper. W końcu po 4 doliczonych minutach Carl Boyeson gwizdnął po raz ostatni i Steve Evans z czystym sumieniem mógł świętować swoje premierowe zwycięstwo w Leeds United.
Pokonując Cardiff Evans wymazał także kilka innych niechlubnych statystyk z rubryk Leeds. Do wczorajszego meczu Leeds z Cardiff ostatni raz wygrało 31 lat temu. W tym sezonie raptem raz udało im się zachować czyste konto. Z Walijczykami Leeds strzeliło także pierwszego gola z gry od starcia z MK Dons w połowie września, które to było również ostatnim ligowym zwycięstwem The Whites. Leeds z Cardiff pokazało to, czym ma się charakteryzować pod wodzą Evansa. Pawie zagrały szybko z wysokim, agresywnym pressingiem. Warto odnotować 11 odbiorów na połowie rywala przy ledwie 4 ze strony gości. Bardzo dobry mecz zagrała nasza obrona. W końcu na miarę oczekiwań bronił Silvestri. Środek pola został zdominowany przez Lewisa Cooka i Murphy’ego. Co prawda bez bramek na koncie spotkanie zakończyli nasi napastnicy, ale mimo tego obydwaj zagrali jeden z lepszych meczów od dawna. Steve Evans po meczu był bardzo zadowolony z pasji i serca, jakie w ten mecz włożyli jego podopieczni. Szkot wierzy, że The Whites są w stanie kontynuować dobre występy także w kolejnych meczach. W najbliższą sobotę czekają ich derby z Huddersfield.
LEEDS UTD 1 (Mowatt 63’)
CARDIFF 0
Leeds: Silvestri, Wootton, Cooper, Bellusci, Berardi, Cook, Mowatt (87’ Philips), Murphy, Dallas (82’ Byram), Wood, Antenucci (90+2’ Doukara) REZ: Horton, Sloth, Botaka, Buckley)
Cardiff: Marshall, Morrison, Peltier, Connoly, Malone, Gunarrsson, Ralls, Whitthingham (77’ Pilkington), Noone (60’ Ameobi), Revell (67’ Jones), Mason REZ: John, Tamas, O’Keefe, Moore
Sędzia: C. Boyeson
Żółte kartki: Bellusci (Leeds), Wittingham (Cardiff)
Widzów: 17 914 (184 z Cardiff)
Komentarze
Dobrze że Cardiff nie wyrownalo
Żebym mógł pierwsze punkty do Best United Typera zgarnąć ;) Dzwoniłem do niego przed meczem i mówiłem, że jak będą prowadzić 1:0, to niech nawet nie próbuje strzelać na 2:0 :P No i się posłuchał :P
https://www.youtube.com/watch?v=KYksw2lAkOw
czemu, do cholery, Wood nie ładował po długim? Brawo za ten pressing i walkę do końca, ale więcej spokoju pod bramką
co jutro wymyśli?