Nie żałowali ci, którzy w sobotnie popołudnie wybrali się na Elland Road w celu obejrzenia pierwszego meczu Sky Bet Championship Leeds United z Brighton & Hove Albion. Największy od 9 lat tłum na inaugurację obejrzał prawdziwe święto futbolu z wieloma sytuacjami bramkowymi, wspaniałymi interwencjami bramkarzy, walką oraz nieprawdopodobną atmosferą, jaka stworzyli fani United. Co najważniejsze, Pawie to kapitalne widowisko wygrali rzutem na taśmę, w sposób dokładnie taki, w jaki zwykli tracić punkty w poprzednim sezonie.
W pierwszym składzie Leeds wyszło dwóch debiutantów. Obok awizowanego wcześniej do gry Luke'a Murphy'ego wybiegł także były snajper Reading Noel Hunt. Wieżowiec Matt Smith na swoją szansę musiał cierpliwie czekać na ławce.
Od początku meczu podopieczni McDermotta chcieli udowodnić swoją wyższość nad rywalem, ale to goście jako pierwsi zagrozili naszej bramce. Jednak strzał z dystansu Orlandiego w ładnym stylu odbił Kenny. Także gościom udało się jako pierwszym zdobyć gola. Dobra praca na prawej flance Bruno Saltora sprawiła, że w polu karnym znalazł się Ulloa. Argentyńczyk wziął na plecy Toma Leesa i nie dał najmniejszych szans bramkarzowi United.
5 minut później na tablicy wyników znów widniał wynik remisowy. Dośrodkowanie z prawej strony Michaela Tonge'a trafiło pod nogi Rossa McCormacka, a Szkot z ogromnym spokojem umieścił futbolówkę w długim rogu bramki Kuszczaka. Ta bramka nie wystarczyła Pawiom, którzy rzucili się do dalszych ataków. Bardzo groźnie z dystansu co chwila strzelali Tonge i Murphy, ale piłka nie potrafiła znaleźć drogi do bramki polskiego bramkarza. Bardzo aktywny był Ross McCormack, który cały czas wykazywał ogormną chęć do gry. Szkot tym razem stwarzał sytuację kolegom, ale dobrze w bramce Mew spisywał się Kuszczak.
Druga część spotkania rozpoczęła się tak, jak zakończyła pierwsza, od zdecydowanych ataków Leeds. W jednym z kontrataków Leeds Murphy świetnie obsłużył Varneya, ale jego strzał minął bramkę Brighton. Niewiele brakowało, aby sytuację The Whites zemściły się po godzinie gry. Wtedy geniuszem po raz pierwszy sobotniego popołudnia błysnął Kenny. Kapitalna podwójna obrona Irlandczyka sprawiła, że Calderon i Crofts musieli obejść się ze smakiem.
Chwilę później pierwszej zmiany w nowym sezonie dokonał McDermott. Zmęczonego Hunta zastąpił szybki Dominic Poelon. 19-latek dzięki swojej szybkości od razu zaczął stwarzać zagrożenie w szykach obronnych przyjezdnych. Raz urwał się lewym skrzydłem, ale jego uderzenie świetnie obronił Kuszczak, zaś dobitka Greena poszybowała w trybuny. Na ostatnie 10 minut wszedł także niemal dwumetrowy Smith. Były gracz Oldham swoimi warunkami fizycznymi stwarzał ogromne problemy obrońcom Brighton. Przełomowy punkt spotkania miał miejsce w 90 minucie gry. Po dośrodkowaniu z lewej strony z kilku metrów głową strzelił Will Buckely, ale Paddy Kenny popisał się fenomenalną interwencją, kto wie, czy nie sezonu. Kiedy wydawało się, że obie drużyny podziela się punktami Adam Drury posłał długa piłkę w pole karne, Matt Smith zgrał ja swoją uczoną głowa, a Luke Murphy strzałem, który najpierw odbił się od nogi Kuszczaka, potem od poprzeczki i słupka i w końcu wpadł do bramki, doprowadził do ekstazy ponad 30 tys. ludzi na stadionie. Chwilę później sędzia zakończył spotkanie, które było godna inauguracja sezonu 2012/13. W najbliższa środę Pawie rozegrają pucharowy mecz z Chesterfield.
LEEDS 2 (McCormack 18', Murphy 90')
BRIGHTON 1 (Ulloa 13')
Leeds United:
Kenny, Peltier, Pearce, Lees, Warnock (Drury 80), Green, Murphy, Tonge, McCormack, Varney (Smith 82), Hunt (Poleon 67).
rezerwa: Ashdown, Drury, White, Brown, Norris.
Brighton:
Kuszczak, Saltor, Greer, Crofts, Barnes (Buckley 64), Orlandi (LuaLua 82), Calderon, Ulloa, Upson, Lopez (Agustein 57), Bridcutt.
rezerwa: Ankergren, El-Abd, March, Maksimenko.
Na obejrzenie skrótu zapraszam Tutaj