Początki piłki w Leeds


Piłka nożna w hrabstwie Yorkshire pojawiła się wraz z początkiem XX wieku, kiedy to 9 marca 1904 roku powstał pierwszy w mieście klub piłkarski - Leeds City. Inicjatywa ta szybko spaliła na panewce po tym jak zawodnikom zaczęto wypłacać nielegalne wówczas wynagrodzenia pieniężne. Wówczas, wydawało się że Leeds całkowicie zniknie z piłkarskiej mapy Anglii ponieważ miasto nie kwapiło się do tego by wziąć klub w dzierżawę. Działacze Leeds City nie mając większego wyboru postanowili wystawić klub na licytację. Jak się później okazało było to niezwykle trafne posunięcie. Klub za rekordową dotychczas sumę 1,000 funtów kupił Salem Hall, który tym samym zaczął pisać nowe karty historii angielskiego futbolu ogłaszając powstanie klubu o podobnej nazwie - Leeds United...

Gracze Leeds United rozpoczęli rozgrywki od Midland League (odpowiednik III ligi), czyli najniższej w owych czasach klasy rozgrywkowej. Ówczesny prezes klubu, Hilton Crowther (będący również prezesem Huddersfield), nie zamierzał jednak długo grzać miejsca w tak niskiej lidze. Chciał doprowadzić Leeds na szczyt. Stale zapewniał klubowi wsparcie finansowe, ściągnął z Barnsley nawet uważanego za jednego z najlepszych managerów tamtego pokolenia, Arthura Fairclougha mającego za zadanie doprowadzić Leeds do najwyższej klasy rozgrywkowej. Fairclough zastąpił na stanowisku managera Dicka Raya, który po roku piastowania roli pierwszego trenera nie zniknął całkowicie z Elland Road lecz musiał zadowolić się rolą asystenta.

Postawienie na warsztat trenerski Fairclougha przyniosło zamierzony efekt. "Peacocks" szli przez kolejne szczeble ligowe jak burza uzyskując promocje do coraz to wyższych klas rozgrywkowych. Niestety po awansie do Firt Division, gdy wydawało się ze kwestią czasu jest to kiedy Leeds będzie z powodzeniem walczyć o mistrzostwo Anglii przytrafił się spadek do Second Division. Za współpracę z klubem podziękowano Fairclough'owi. Ówczesny angielski polityk, Sir Albert Braithwaite, piastujący wówczas stanowisko prezesa klubu postanowił zaryzykować i ponownie zaufać Dickowi Ray'owi mianując go po raz drugi managerem zespołu.

Sir Dick Ray powraca


Tym razem ta decyzja okazała się jak najbardziej słuszna. Leeds już w pierwszym sezonie pod przewodnictwem Ray'a zdołało wrócić do First Division w ligowej tabeli uznając wyższość tylko Manchesteru City. Warto podkreślić że trzecią dekadę XX wieku zawodnicy Leeds zakończyli na piątym miejscu w First Division co było największym osiągnięciem w wówczas skromnej jeszcze historii klubu.

Niestety kolejny sezon okazał się totalną porażką. Leeds uplasowało się w tabeli na przedostatnim miejscu co oznaczało ponowny spadek do Second Division. Fani przekonani byli że Dick Ray podobnie jak swój poprzednik porzuci pracę w klubie, jednak stało się zupełnie odwrotnie. Nasz legendarny manager pokazał wielkie przywiązanie do klubu. Został a co najważniejsze już w kolejnym sezonie zdołał powrócić z piłkarzami tam gdzie jest miejsce dumnych "Pawi".

Wydawało się że działania w klubie zmierzają w dobrym kierunku. Klub osiągnął stabilizację zarówno finansową jak i sportową. Jednak wtedy dość niespodziewanie ulubieniec kibiców, Dick Ray postanowił zwolnić miejsce na ławce trenerskiej. Dla wielu było to ogromne zaskoczenie że trener, który nie zraził się degradacją i postanowił zostać z klubem odszedł w najmniej spodziewanym momencie gdy klub coraz to lepiej zaczął sobie poczynać na piłkarskich salonach. Jak nieoficjalnie wiadomo Ray miał odmienne poglądy niż działacze klubu, którzy zaczęli wyprzedawać podstawowych zawodników zespołu w tym reprezentantów Anglii. Niestety tak właśnie zakończyła się wieloletnia współpraca Sir Dicka, który swoją karierę trenerską postanowił kontynuować w zespole Bradford City.

Na Elland Road rozpoczęto poszukiwania następcy Ray'a. Ponieważ kolejny sezon zaczynał się lada moment działacze nie mieli zbyt wiele czasu na wnikliwe analizy i poszukiwania. Nowym managerem został ogłoszony Billy Hampson. Człowiek, który jako piłkarz grał jeszcze w Leeds City za czasów I Wojny Światowej nie mógł poszczycić się wielkim doświadczeniem w "trenerce" jakie niewątpliwie miał Ray.

Jak się potem okazało brak doświadczenia wcale nie przeszkadzał w rozsądnym prowadzeniu drużyny Hampsonowi. W klubie choć nie przelewało się z pieniędzmi stale były wypłacane wynagrodzenia piłkarzom, którzy spisywali się w lidze całkiem nieźle w każdym sezonie plasując się w środkowych strefach ligowej tabeli. Tak było aż do wybuchu II Wojny Światowej, która zahamowała wszystkie rozgrywki piłkarskie.

Niewątpliwie II Wojna Światowa zastopowała rozwój większości zespołów piłkarskich na terenie Anglii w tym również i Leeds. Co prawda w czasie trwania wojny zespoły postanowiły podzielić się na grupy i stworzyć mniejsze ligi regionalne, to rozgrywki te nie były do końca obiektywne. Niektóre zespoły z wiadomych względów na koniec sezonu miały rozegranych mniej spotkań przez co i miejsce w tabeli nie mogło do końca odzwierciedlać tego co niektóre drużyny prezentowały przez cały sezon.

Wojna jednak dobiegła końca i zespoły spokojnie mogły wznowić rozgrywki ligowe na terenie całego kraju tak jak to miało miejsce przed rozpoczęciem wojny. Leeds dalej kierowane było przez Billy'ego Hampsona. Jak się niestety okazało nasz zespół najbardziej odczuł skutki niedawno zakończonej wojny. Już w pierwszym sezonie po wznowieniu rozgrywek piłkarze Leeds zaprezentowali się fatalnie na tle innych drużyn zajmując ostatnie miejsce w ligowym zestawieniu. Jak się później okazało był to ostatni epizod 12-letniej pracy Hampsona w Leeds, który postanowił zrezygnować z możliwości prowadzenia zespołu.

Jego obowiązki przejął Willis Edwards, który po roku pracy dość szczerze stwierdził ze nie jest w stanie osiągnąć z zespołem "Pawi" to czego wszyscy sympatycy od niego oczekują. Schedę po nim przejął Frank Buckley, któremu wbrew pozorom zawdzięczamy niezwykle dużo. Choć nie osiągnął on może jakiś sukcesów pod względem sportowym to sprowadził do klubu wielu młodych i niezwykle utalentowanych zawodników mających zapewnić klubowi świetlaną przyszłość.

Tak też się stało. Leeds prowadzone pod batutą Raicha Cartera uzyskało promocję do I ligi. O sile zespołu stanowili wtedy młodzi zawodnicy wśród, których należy wymienić Johna Charltona, Erica Kerfoota, Jimmego Dunna czy Jacka Charlesa. Wszyscy liczyli, że połączenie młodości z doświadczeniem może przynieść pasmo wieloletnich sukcesów "The Whites".

Niestety na przeszkodzie stanęło ogromne zainteresowanie innych zespołów naszymi młodymi talentami. Klub opuścił przywódca zespołu, Jack Charles, który dał się skusić ofercie nadesłanej przez potęgę europejskiego futbolu, Juventus Turyn. Co prawda "Stara Dama" dała za niego pokaźną kwotę pieniężną jednak spora część z tego musiała pójść na odbudowę jednej z trybun Elland Road, która została doszczętnie zniszczona w wyniku ogromnego pożaru jak wybuchł na stadionie. Ponadto część zawodników ze względów zdrowotnych przymusowo musiała zakończyć przygodę z futbolem. Niestety straty kilku kluczowych piłkarzy Leeds dały efekt w postaci spadku Leeds do drugiej ligi. Kibicom z Elland Road przyszło przeżywać kolejne rozczarowanie...

Złote lata WIELKIEGO DONA


Początki lat 60 choć zapowiadały się kolejną, bezbarwną walką o powrót do I ligi przyniosły dość nieoczekiwany obrót sprawy. Zespołem zaczął dowodzić jak się później okazało najwybitniejszy manager w historii klubu, Don Revie. Niemniej jednak początki tej współpracy nie zapowiadały niczego owocnego. Nie dość ze klub borykał się z ogromnymi problemami finansowymi to klubowi groził spadek nie do II lecz nawet do III ligi. Na cale szczęście Revie zdołał uchronić "Pawie" od degradacji, która mogła nawet pogrzebać nasz klub.

 Kolejne sezony to diametralna zmiana stylu gry. Zespół stawał się coraz silniejszy co odzwierciedlała pozycja w tabeli ligowej. Revie szybko wprowadził "Pawie" do First Division. Na nikim nie robiło to większego wrażenia ponieważ taki scenariusz miał już wielokrotnie miejsce w poprzednich latach gdzie Leeds i tak zaraz wracało z hukiem na zaplecze ekstraklasy. Tym razem było zupełnie odwrotnie. Charlton, Lorimer, Bremner i spółka nie pozostawiali rywalom złudzeń na boisku, kto jest lepszy. Efekt pracy był taki ze Leeds jako beniaminek zdobyło wicemistrzostwo kraju ustępując Manchesterowi United tylko gorszym bilansem bramek. Revie momentalnie stał się ulubieńcem kibiców a jego nazwisko znała cała piłkarska Anglia.

W następnych sezonach zespół Reviego poszedł za ciosem, systematycznie plasując się w czołówce ligowej tabeli. To właśnie Revie zdobył dla klubu pierwsze, długo wyczekiwane mistrzostwo w 1969 roku. Sukces ten powtórzył pięć lat później w roku 1974 jeszcze w międzyczasie zdobywając Puchar Anglii oraz Puchar Ligi. Trzon drużyny pozostawał identyczny od dobrych kilkunastu lat. Takie nazwiska jak Gray, Giles, Madeley, Hunter czy wspomniani już Lorimer, Bremner były na ustach całego kraju.

Revie uznał że skoro klub w kraju znajduje się w ścisłej czołówce, w drużynie gra wielu reprezentantów drużyn narodowych to najlepszy moment na podbój Europy. Jak powiedział tak zrobił. Po wygranym Pucharze Anglii sezonie w 1973 roku zespół przystąpił do najbardziej elitarnych rozgrywek w Europie - Pucharu Zdobywców Pucharów. Cała Europa przecierała oczy ze zdumienia. Jedenastka "Peacocks" choć nie miała żadnego większego doświadczenia w tego typu imprezie odprawiała z kwitkiem kolejne europejskie potęgi dochodząc aż do finału. Niestety w finale musieli uznać minimalną wyższość włoskiego Milanu.

Revie po paśmie sukcesów z klubem otrzymał propozycję objęcia posady selekcjonera piłkarskiej reprezentacji Anglii. Nie mógł odmówić, wtedy to był obowiązek patriotyczny więc musiał przystać na propozycję Angielskiej Federacji. Wiązało się to oczywiście z opuszczeniem Leeds. Tak właśnie dobiegła końca kilkunastoletnia, praca Sir Dona Reviego w klubie. Wszyscy kibice w Yorkshire zgodnie do dziś powtarzają że Don to największa legenda klubu. W dowodzie wdzięczności zarówno fanów jak i działaczy jedną z trybun na Elland Road znajdujących za bramką nazwano imieniem i nazwiskiem wybitnego trenera...

Powrót do rzeczywistości


Ciężko było znaleźć odpowiedniego managera, który odpowiednio zmotywowałby zawodników do walki na arenie europejskiej w momencie gdy wszyscy piłkarze przez większość swoich karier grali i trenowali pod okiem Dona Reviego. Następcą selekcjonera reprezentacji Anglii postanowiono uczynić Briana Clougha. Nowy trener z nie znanych nikomu powodów niezwykle mocno krytykował prace swojego poprzednika choć ten osiągnął z klubem niezwykle dużo. Niestety o samej pracy Clougha nie można wypowiedzieć się w jakichkolwiek pozytywach. Mimo iż skład Leeds pozostawał dalej niezmienny to zespół pod rządami Clougha fatalnie rozpoczął rozgrywki. Zarząd nie mógł dalej bezczynnie przyglądać się fatalnej postawie zespołu i postanowił podziękować za współpracę Clough'owi zastępując go Jimmym Armfieldem.

Sporym sukcesem Armfielda na stanowisku managera jest doprowadzenie Leeds do finału Ligi Mistrzów. Niestety finału przegranego. Tym razem "Pawie" nie sprostały niemieckiej potędze futbolowej, Bayernowi Monachium. W lidze sytuacja układała się o wiele gorzej. "United" nie byli w stanie nawiązać walki z najlepszymi zajmując miejsce najczęściej w okolicach środka tabeli. Armfield postanowił całkowicie przemeblować drużynę. Podziękował za grę wieloletnim gwiazdom zespołu, Bremner'owi, Lorimer'owi, Hunter'owi, Giles'owi czy Clark'owi. Zapomniał niestety o sprowadzeniu solidnych zastępców na miejsce poprzedników. Klub radził sobie coraz to gorzej a Armfielda zastąpiono Jockiem Steinem, który jednak po bardzo krótkim czasie przyjął ofertę szkockiej federacji i został trenerem tejże reprezentacji.

Na okres tymczasowy postanowiono zatrudnić Jimmy'ego Adamsona, który miał za zadanie bezpiecznie zakończyć sezon. Zadanie wykonał bardzo dobrze lecz musiał pożegnać się z klubem. Działacze postanowili że kolejnym trenerem będzie człowiek niezwykle zżyty z klubem a nie ktoś ze środowiska zewnętrznego. W końcu zdecydowali się na angaż legendy klubu - Allana Clarka.

Wszyscy, łącznie z fanami liczyli że zatrudnienie Clarka na stanowisku managera przyniesie Leeds pasmo kolejnych sukcesów. Niestety miedzy grą w piłkę a trenowaniem piłkarzy istnieje ogromna różnica. Clarke jak się okazało nie był tak dobrym trenerem jak był piłkarzem. Nie dość że nie osiągnął z klubem niczego to jeszcze spuścił nas do II ligi...

Działacze liczyli że być może sytuacja ulegnie zmianie gdy zatrudnią nowego menegera. Wybór padł na Eddiego Graya, który z początku pełnił rolę grającego trenera lecz z biegiem czasu postanowił całkowicie poświęcić się "trenerce". Gray ze względu na słabą kondycję finansową klubu nie miał tak wielkiego pola manewru w dokonywaniu transferów jak poprzednicy. Mimo to racjonalnie starał się wychować jak najwięcej młodych utalentowanych piłkarzy a z czasem wprowadzać ich do drużyny seniorskiej. Jednak na realizację takiego planu potrzeba wiele lat, a działacze oczekiwali szybkiej poprawy gry zespołu. Z tego względu zarząd postanowił rozwiązać umowę z Gray'em a podpisać umowę z Billym Bremnerem, człowiekiem, który całą karierę poświęcił "The Whites". Choć jego doświadczenie trenerskie było mizerne to dzielnie walczący zawodnicy z Elland Road pod rządami Billego byli o krok od upragnionego powrotu do I ligi. Niestety przegrany mecz barażowy z Charltonem sprawił że marzenia o awansie trzeba było odłożyć na kolejny sezon. Niestety w kolejnym sezonie coś się zacięło i po pierwszych kolejkach drużynie bliżej było do trzeciej niż do pierwszej ligi. Zapowiadał się kolejny koszmar kibiców z Elland Road...

Wielkie odrodzenie


Po kolejnych ligowych porażkach zwolniony został Bremner. Gdy wielu kibiców szykowało się już na najgorsze w klubie zatrudniono Howarda Wilkinsona. Trener ten miał sporo doświadczenie w pracy trenerskiej prowadząc takie zespoły jak Notts County czy Sheffield Wednesday. Jak się okazało zatrudnienie Wilkinsona było jednym z najlepszych posunięć zarządu od kilku lub nawet kilkunastu lat. Nowy trener całkowicie odmienił oblicze zespołu. Najpierw ustabilizował sytuację a następnie w ekspresowym tempie uzyskał awans do najwyższej klasy rozgrywkowej. Kibice byli mu niezmiernie wdzięczni lecz on nie miał zamiaru na tym awansie poprzestać. Już w roli beniaminka Leeds było blisko wdrapania się na podium lecz w ostatecznym rozrachunku musiało zadowolić się miejscem czwartym. Kolejny sezon za to należał już do "Pawi", którzy okazali się bezkonkurencyjni. Fani byli niesamowicie uradowani. Niektóry już zaczęli porównywać "Wilko" do legendarnego Sir Dona Reviego. Niestety jak się okazało takie porównania były zbyt wczesne...

Za kadencji Wilkinsona "Pawie" nie potrafiły utrzymać stabilnej formy. Szybko pożegnali się z rozgrywkami Champions League a kolejny sezon przyniósł ogromne rozczarowanie w postaci odległego miejsca w ligowej tabeli i walki o utrzymanie do ostatniej kolejki. Choć udało się pozostać w Premiership to Wilkinson mocno naraził się działaczom, którzy jasno dali do zrozumienia ze taka sytuacja nie może mieć już więcej razy miejsca. Niestety kolejny sezon nie dał większej poprawy. Leeds przegrał finałowy mecz Pucharu Ligi z Aston Villa Birmingham i zakończyło kolejny sezon bez zdobycia żadnego trofeum. Czarę goryczy nad Howardem przelał fatalny początek sezonu 95/96. Działacze już wcześniej ostrzegali Wilkinsona że dłużej porażek nie mają zamiaru tolerować więc nie mieli wyjścia jak zakończyć ich kilkuletnią współpracę...

Działacze postanowili ściągnąć z Arsenalu Londyn niezwykle barwną a zarazem kontrowersyjną postać angielskiej piłki, George Grahama. Szkot przyszedł do klubu w dość niesprzyjących warunkach do prowadzenia drużyny. Był bowiem oskarżany o "łapówkarstwo" a dokładnie o przyjmowanie nielegalnych wypłat od piłkarskiego agenta. Przez to FA nałożyła na niego karę rocznego zakazu wykonywania zawodu. Mimo wszystko Graham nie zapomniał jak się buduje profesjonalną drużynę. Dokonał kilku ciekawych wzmocnień. Sprowadził między innymi Iana Rusha, Nigela Martyna czy Lee Bowyera. Takie ruchy transferowe jak się potem okazało nie wystarczyły nawet na zajęcie przez United miejsca gwarantującego start europejskich pucharach. Fani choć czuli lekki niedosyt to szczerze wierzyli że doświadczony Graham jest w stanie pociągnąć ich zespół do mistrzostwa w kolejnych latach. Ich wymagania wydawały się być zrozumiałe tym bardziej że przed kolejnym sezonem doszli jeszcze tacy piłkarze jak Hasselbaink oraz Robertson. George postanowił zrezygnować jednak z Rusha, Palmera oraz nie mogącego powrócić do dawnej formy Yeboaha. W zamian postanowił uzupełnić skład "młodymi wilkami" z klubowej akademii.

Graham nie po raz pierwszy pokazał ze ma "nosa" do wyszukiwania młodych talentów. Tacy piłkarze jak Robinson, Woodgate, Smith właśnie u Szkota stawiali pierwsze kroki w wielkiej piłce. Teraz ich nazwiska są znane w całej piłkarskiej Anglii. Młodzież wspierana doświadczonymi zawodnikami grała bardzo efektowną i efektywną piłkę. Uwieńczeniem udanego sezonu było zajęcie przez "Pawi" miejsca gwarantującego start w Pucharze UEFA. Wszyscy liczyli źe to dopiero początek owoców dotychczasowej pracy szkockiego trenera.

Graham choć nigdy nie deklarował jakiegoś większego przywiązania do klubu z Elland Road to jego zachowanie można było uznać za wyjątkowo niestosowne. Szkot postanowił zrezygnować z powierzonej funkcji i kontynuować pracę w Londynie. Jak się jednak okazało nie miał zamiaru wracać do Arsenalu lecz poprowadzić zespół Tottenhamu. Jak nie trudno się domyślić na jego przeprowadzce zaważyły kwestie finansowe ponieważ "Koguty" pod względem piłkarskim wypadały blado na tle Leeds.

Miłe złego początki...


Działaczom zespołu nie pozostało nic innego jak po raz kolejny poszukać na rynku godnego fachowca, który byłby w stanie dobrze kontynuować pracę poprzedniego trenera. Podczas gdy większość sympatyków liczyła na managera z "nazwiskiem", zarząd zdecydował się zatrudnić asystenta Grahama, Davida O'Leary'ego. Liczyli bowiem, że Irlandczyk choć bez większego doświadczenia to dobrze znający wszystkich piłkarzy bez potrzeby większej przebudowy dalej utrzyma "The Whites" w krajowej elicie. Kibice z mieszanymi uczuciami przyjęli decyzję zarządu. Niektórzy uważali ze O'Leary to bardzo dobre posunięcie ze strony zarządu. Znaleźli się również i tacy, którzy krytykowali ten wybór. Uważali że Leeds to nie klub w którym można się uczyć "trenerki" i że na ławce trenerskiej powinien zasiąść, ktoś kto ma już co najmniej kilkuletnie doświadczenie na tym stanowisku.

O'Leary, który zaliczył "wejście smoka" do drużyny, szybko rozwiał wszelkie wątpliwości co do tego że jest osobą niekompetentną na powierzonym mu stanowisku. Pierwszy rok pracy, który zwykle należy do najtrudniejszych Irlandczyk zakończył w znakomitym stylu. Drużyna nie dość ż zakończyła sezon w czołówce to jeszcze poprawiła wcześniejszy wynik Grahama.

Fani przecierali oczy ze zdumienia. O'Leary okazał się doskonałym wyborem. W zespole grało wielu młodych wychowanków nie bojących się stanąć oko w oko z gwiazdami Premiership. Smith i spółka do dziś pamiętani są w Yorkshire z ogromnej zadziorności i woli walki. Zespół grał niezwykle skutecznie rzadko marnując stworzone okazje. Dowodem tego może być dwukrotna korona króla strzelców zdobyta przez Jimmiego Floyda Hasselbainka. Wybuchowa mieszanka doświadczenia i młodości musiała przynieść oczekiwany efekt.

Drużyna Leeds nie dość że była postrachem w lidze nawet dla najlepszych to i w Pucharze UEFA zatrzymała się dopiero w półfinale przegrywając dwumecz z tureckim Galatasaray Stambuł. Fani byli jednak w stanie wybaczyć tą porażkę, tym bardziej w lidze "Peacocks" wdrapali się na najniższy stopień podium dzięki czemu w następnym sezonie po wielu latach przerwy na Elland Road mogły ponownie zagościć najbardziej elitarne rozgrywki Starego Kontynentu czyli Champions League.

Nie dziwne więc, że zimą 2001 roku O'Leary'ego znów ogarnął szał zakupów. W krótkim czasie sprowadził na Elland Road kolejnych nowych piłkarzy. I to za każdym razem za grube pieniądze, liczone w milionach funtów. Z West Ham United przyszedł określany wówczas mianem jednego z większych talentów angielskich, obrońca Rio Ferdinand. Sprowadzono też niezwykle przebojowego Irlandczyka Robbiego Keane'a. Dziś wszyscy kibice doskonale kojarzą te nazwiska, lecz mało kto pamięta gdzie zaczynali wielkie kariery.

Wszystko szło tak, jak sobie wymarzył O'Leary. Jego drużyna pięła się w pucharowej drabince Champions League. Dopiero w półfinale przegrała z hiszpańską Valencią. Wówczas nic jednak nie zapowiadało jeszcze mającego rychło nastąpić upadku. Tyle że zawodnicy Leeds, pochłonięci walką w Lidze Mistrzów, nieco odpuścili Premiership. W rezultacie pod koniec sezonu 2000/01 wylądowali na czwartym miejscu. A to oznaczało kres marzeń o Champions League na Elland Road.

Oczywiście kibice i piłkarze żałowali, że nie przyjdzie im się mierzyć z najlepszymi klubami Europy. Jednak najbardziej absencji w LM musiał żałować klubowy skarbnik. Dochodów, które zawczasu zaplanowano w budżecie, miało zabraknąć w klubowej kasie. Jednak forsa i tak się znalazła. Wówczas telewizje płaciły jeszcze kolosalne pieniądze za prawa do pokazywania meczów. O'Leary koniecznie chciał wrócić do LM już w następnym sezonie. Zarząd klubu jeszcze raz dał menedżerowi pełne błogosławieństwo i wolną rękę w dysponowaniu funduszami. Na Elland Road sprowadzono więc kolejnych grajków, w tym Robbiego Fowlera z Liverpoolu i Setha Johnsona z Derby County. Walka trwała do końca, ale zakończyła się katastrofą. Piąte miejsce w tabeli Premiership oznaczało prawdziwe kłopoty finansowe. Drużyna była bowiem budowana na kredyt, który miał zostać spłacony po awansie do Ligi Mistrzów, z którego znów wyszły nici.

Oczywiście jednym z pierwszych ruchów bosów Leeds było podziękowanie za pracę Davidowi O'Leary'emu. Na stanowisku menagera zatrudniono byłego selekcjonera reprezentacji Anglii - Terry'ego Venablesa, który jednak nie utrzymał posady do końca sezonu 2002/03. Został zastąpiony przez Petera Reida wspieranego przez Eddiego Gray'a. Zaczęła się masowa wyprzedaż piłkarzy. I tak Keane trafił do Tottenhamu, Fowler do Manchesteru City, Olivier Dacourt do włoskiej Romy. Wcześniej odeszli już tacy piłkarze jak Lee Bowyer i Jonathan Woodgate, którzy po różnych perypetiach związanych nie tylko z pilką nożną odnaleźli się w Newcastle. Natomiast Alex Ferguson zabrał na Old Trafford Rio Ferdinanda oraz Alana Smitha. Z ekipy robiącej furorę w Europie ostali się właściwie tylko Kewell i Viduka, którzy z czasem otrzymali lepsze oferty i również opuścili hrabstwo Yorkshire.

Na dodatek pojawiły się pogłoski o niechybnym bankructwie Leeds. Co jakiś czas plotkowano o przejęciu akcji klubu przez różnego rodzaju zagraniczne przedsiębiorstwa bądź szejków będących miliarderami ale w gruncie rzeczy nic z tego nie wychodziło. Widmo spadku zaglądało coraz bardziej w oczy ekipie z Leeds. Dopiero w przedostatniej kolejce sezonu 2002/03 udało się uratować ligowy byt.

Jednak jak to mawiają "co się odwlecze to nie uciecze." Kolejny sezon zakończył się kompletnym fiaskiem. Chociaż próbowano na wszelkie sposoby zachować ligowy byt, nie udało się i po raz pierwszy od 14 lat Leeds przyszło rozpocząć sezon w drugiej lidze.

Tak blisko...


Walkę o powrót do Premiership Leeds zaczęło pod rządami Kevina Blackwella, który był niezwykle blisko wykonania postawionego celu. Niestety przegrany finał baraży z Watford spowodował że marzenia o powrocie trzeba było odłożyć co najmniej o kolejny rok, w którym to "Peacocks" byli murowanym faworytem do awansu zarówno u fanów jak i bukmacherów.

Po raz kolejny w wypadku Leeds sprawdziło się stare piłkarskie porzekadło "Dopóki piłka w grze..." Katastrofalny początek w wykonaniu United sprawił, ze Blackwell musiał ustąpić i podać się do dymisji. Ken Bates postanowił ze zespół przed kolejną degradacją tym razem na samo dno może uratować tylko ktoś zaufany. Postanowił przedstawić ofertę współpracy Dennisowi Wise z którym znał się bardzo dobrze jeszcze z czasów gdy był w zarządzie Chelsea Londyn.

Wise przystał na propozycję Batesa i podjął się próby uratowania zespółu przed katastrofą. Niestety, nawet liczne wypożyczenia graczy nie mieszczących się w składach średniaków z Premiership nie pomogły w uratowaniu klubu przed pierwszym w historii spadkiem do trzeciej ligi. Kiedy Leeds zajmowało 3 od końca pozycję w tabeli i spadek był już przesądzony, Bates zdecydował się oddać klub pod zarząd komisaryczny przez co klubowi odjęto 10 punktów i tym samym znalazł się na ostatniej pozycji.

Obecnie klub "malymi kroczkami" zaczyna odbudowywać swoją mocną pozycję w angielskiej piłce. Pozostaje mieć tylko nadzieję że obecni zawodnicy za kilka lat zapiszą kolejną piękną kartę w historii tegoż jakże zasłużonego dla angielskiego i światowego futbolu klubu...

Opracował: Simon

SKLEP LEEDS UNITED