Połowicznym sukcesem zakończył się sobotni wyjazd United do Birmingham. Pawie co prawda nie przegrały na St. Andrews, ale też nie wygrały.
Pauza Byrama za kartki pozwoliła na debiut ligowy Gaetano Berardiemu na prawej obronie. Ponieważ Stephen Warnock wyleczył kontuzję z meczu przeciwko Boltonowi, stąd też na lewej obronie zobaczyliśmy właśnie tego najbardziej obecnie doświadczonego piłkarza Leeds. Czwórkę „diamentowych” pomocników tworzyli dwaj wychowankowie Leeds – 17-letni Lewis Cook oraz niewiele starszy Alex Mowatt. Wspomagali ich bardziej doświadczeni wiekiem, bo nie stażem w zespole – Casper Sloth i Tommaso Bianchi. W ataku grali Sharp i Antenucci.
Początek spotkania wszystkim obserwującym jego przebieg za pośrednictwem telewizji Sky Sports dał to, co zawsze dają podróżujący ze swoją drużyną fani Leeds United: głośne Marching on together. Przez pierwsze minuty w Birmingham słychać było wyłącznie kibiców The Whites, i trzeba przyznać że piłkarze starali się nie być gorsi. Ostrymi wejściami obronnymi połączonymi ze świetna technika imponował młody Cook, niezwykle celnymi podaniami do partnerów, także w sposób niesygnalizowany, popisywał się Sloth. Z upływem czasu początkowy impet gości malał, tym bardziej że posiadanie piłki nie przekładało się na stwarzanie sytuacji strzeleckich. Najbardziej wysunięty Sharp był zupełnie niewidoczny, Antenucciego widać było jedynie gdy wracał po piłkę w okolice środka boiska. Interweniować natomiast kilka razy musiał Silvestri, bo – choć gracze Birmingham piłkę przy nodze mieli dużo rzadziej – to jednak prostymi środkami przedostawali się w okolice pola karnego Leeds, strzelając na bramkę gości, czego przykładem może być choćby uderzenie z dystansu debiutującego Amerykanina Breka Shea.
W 37 minucie niegroźna z pozoru akcja przyniosła ambitnym gospodarzom gola. Donaldson zagrał piłkę w pole karne, Wesley Thomas ograł kryjącego go "na radar" Bellusciego i bez kłopotu z kilkunastu metrów pokonał Silvestriego. Po tym uderzeniu nastąpiła około 10-minutowa przerwa w meczu, gdyż piłka złamała słupek podtrzymujący siatkę w bramce, z którego wymianą kłopot mieli organizatorzy.
Po przerwie na boisku w zespole gospodarzy pojawił się znany z występów na Elland Road Paul Robinson. Piłkarze United potrzebowali nieco czasu na wejście w drugą połowę. W 60 minucie udało się w końcu celnie uderzyć na bramkę – Alex Mowatt tuż sprzed pola karnego gdyby uderzył bliżej któregokolwiek ze słupków – padłby gol. Niestety strzelił prawie w Randolpha i bramkarz nie miał problemów z obroną. Wkrótce po tym Neil Redfearn przeprowadził dwie zmiany – za Sharpa i Slotha na placu gry pojawili się Rudy Austin i Souleymane Doukara. Gra Pawi poprawiła się. Piłka pomiędzy graczami zaczęła krążyć szybciej, przewaga w posiadaniu wzrosła jeszcze bardziej, goście seryjnie wykonywali kornery, oddawali uderzenia, wymieniali podania wokół pola karnego Birmingham – wszystko jednak na nic.
Wreszcie na kwadrans przed końcem, centra Bianchiego trafiła do Alexa Mowatta, który przejął ją przed polem karnym, z trzema rywalami na plecach wbiegł w pole karne i zachowując zimną krew wpakował piłkę do siatki. Ostatnie minuty to próby odniesienia zwycięstwa przez obie drużyny. Ze strony gospodarzy strzelali Eardley, Gray i Thomas, na bramkę Randolpa uderzali Austin i Antenucci. W końcówce doszło też do sporej kontrowersji, bowiem w polu karnym Leeds Bellusci przewrócił młodego Graya. Sędzia uznał, że napastnik gospodarzy symulował i ukarał go żółtą kartką, wydaje się jednak że pomylił się. To, że Birmingham powinno otrzymać rzut karny, przyznał po meczu nawet Redfearn. Najlepsza okazję do zgarnięcia 3 punktów stworzyli sobie gospodarze za sprawa Graya, który mijając trzech graczy United wpadł w pole karne, ale jego strzał zdołał odbić Silvestri, a zmierzającą w stronę bramki piłkę wybił Warnock.
W końcówce spotkania wielu oczekiwało debiutu Adryana, który mógłby stworzyć kolegom dogodną sytuację do zdobycia zwycięskiego gola. Brazylijczyk nie wszedł jednak na boisko, być może nastąpi to we wtorek w Bournemouth.
Po meczu tym można dojść do wniosku, że drużyna nadal gra i grac będzie w systemie 4-4-2 z diamentem pośrodku. Nasi zawodnicy starają się utrzymywać długo przy piłce, wymieniać dużo krótkich podań. Póki co jednak taktyka ta zdaje egzamin do 40 metra od bramki rywala. Niektóre zagrania Caspera Slotha choć były wręcz wizjonerskie – to nie tworzyły jednak kolegom stuprocentowych okazji. Wydaje się jednak, że w miarę zgrywania się naszych piłkarzy, a też i zapewne zatrudnienia stałego, dobrej klasy, głównego trenera zespołu – ta drużyna będzie grać lepiej. W sumie brakowało tylko, ale i aż – ostatniego podania. Czy rozwiązaniem tego mankamentu będzie nowy zawodnik…?
FC BIRMINGHAM – LEEDS UNITED 1 - 1
Thomas 37 – Mowatt 76
Birmingham: Randolph, Eardley, Grounds, Edgar, Donaldson, Thomas, Cotterill, Shea (Gray 67), Hall (Robinson 46), Davis (Spector 79), Caddis.
Rez. Doyle, Duffy, Gleeson, Shinnie.
United: Silvestri, Berardi, Pearce, Bellusci, Warnock, Cook, Mowatt, Bianchi, Sloth (Austin 63), Sharp (Doukara 63), Antenucci.
Rez. S Taylor, Wootton, Cooper, Tonge, Adryan.
Sędzia: S. Duncan.
Żółte kartki: Thomas, Gray (Birmingham).
Widzów: 15.266 (w tym 2.654 z Leeds)
Komentarze
https://vine.co/v/MU2DAiPXaah
Sabella, kiedy usłyszał te rewelacje :D
Cholera wie z kim Cellino gadał podczas pobytu w Hameryce :-D
Tak
Zastanawiajace tylko że trener ma być zagraniczny, z międzynarodowym doświadczeniem
Przed Redfearnem jeszcze mecz we wtorek i być może w sobotę
tak by wynikało z tego ze dobrego nie mamy na teraz ;)
skąd ten wniosek?
Uwielbiam Redfearna, ale nie chciałbym żeby odchodził z akademii. Pisząc, że dobry trener zrobiłby z tych ludzi pożytek, nie oznacza, że Redders takim trenerem nie jest. To po prostu kwestia czasu. Reasumując wolałbym w Leeds kogoś bardziej doświadczonego i sprawdzonego, a Redders niech kontynuuje swoją kapitalną robotę z młodzieżą
http://www.dailymotion.com/video/x25vxb4_birmingham-1-v-1-leeds-united-highlights-lufc_sport