Nie ma co ukrywać – to wizyta Makumba na Elland Road była zasadniczym powodem odmiany gry Leeds po ośmiu meczach bez zwycięstwa. Piłkarze zostali zmotywowani wizytą na stadionie redaktora polskiej strony Leeds United i postanowili należycie uczcić to wiekopomne wydarzenie. :-)
Neil Redfearn w porównaniu do wtorkowego spotkania z Charltonem dokonał jednej, wymuszonej piątą żółtą kartką Bellusciego, zmiany w składzie. Do środka obrony powrócił po wykluczeniu kapitan Jason Pearce, jego partnerem w bloku obronnym pozostał Liam Cooper. I trzeba od razu przyznać, że ta para spisywała się wzorowo, dodając nawet co nieco w ataku. Ale po kolei.
Już w ciągu kilku pierwszych minut Pawie wysłały jasny komunikat – dzisiaj wyciskamy Mandarynki. Na bramkę Lewisa strzelali Antenucci, Doukara, Byram i ponownie Antenucci – uderzenia te jednak bronił golkiper gości lub były one blokowane przez obrońców. Po tej ostatniej próbie United wykonywali jednak korner, goście wybili piłkę, ta jednak nie opuściła okolic ich pola karnego, dopadł do niej Liam Cooper i pięknym uderzeniem zza pola karnego zdobył swoją debiutancką bramkę dla The Whites. Była to dopiero 9 minuta meczu. Leeds nie odpuszczało po zdobyciu prowadzenia, goście nie byli w stanie wyprowadzić piłki poza swoją połowę, a Pawie atakowały dalej, strzelali Bianchi, Adryan, Antenucci i dwukrotnie Doukara. Ze strony Blackpool uderzenie na bramkę Silvestriego udało się oddać Orlandiemu. W 30 minucie szybką kontrę środkiem boiska wyprowadził Adryan, ściągnął na siebie uwagę obrońców gości, po czym odegrał piłkę do Doukary, który strzałem bez przyjęcia z pola karnego podwyższył prowadzenie. Po drugiej bramce dla Leeds gra się nieco uspokoiła. W 41 minucie szybką akcję przeprowadzili jednak pomocnicy gospodarzy, Mowatt wypatrzył w polu karnym Doukarę, jego strzał został zablokowany, piłka trafiła jednak przed polem karnym do Antenucciego, który uderzeniem zza szesnastki zdobył trzeciego gola w tym meczu, czym uczcił przyjście na świat dzień wcześniej córki.
Na drugie 45 minut w zespole Blackpool w miejsce Andrei Orlandiego wszedł Nile Ranger, który część okresu przygotowawczego spędził wraz z Pawiami. Szybkość gry nieco siadła, żadna z drużyn nie potrafiła utrzymać się dłuższy czas przy piłce, wykreować dogodnej sytuacji. Pojedyncze sytuacje na bramkę uderzeniami próbowali zmieniać Ranger, Perkins i O’Hara dla gości oraz Adryan i Doukara dla Leeds. Widać jednak było, że Pawie grają wolniej, nie atakują już z pasją, wyraźnie wyczekując na to, co zrobią gracze Blackpool. W 64 minucie Adryana zmienił powracający po kontuzji Austin, a chwilę później za kontuzjowanego Bianchiego na boisko wszedł Tonge. Mandarynki atakowały jednak coraz śmielej, stwarzając sobie coraz groźniejsze sytuacje. Strzały z dystansu O’Hary i Murphy’ego nie przyniosły jednak zamierzonego efektu, jednak w 75 minucie po rzucie rożnym Jacoba Murphy’ego właśnie Nile Ranger głową pokonał Silvestriego. Zaraz po tym golu gracze Leeds starali się odpowiedzieć swoją bramką, strzał jednak Antenucciego został zablokowany, a przy próbie dobitki Doukara zderzył się na linii pola bramkowego z Clarke’m. Po tym wydarzeniu doszło do kilku spięć między graczami obu drużyn, czego wynikiem była żółta kartka dla Cooka, który mimo młodego wieku nie odpuszczał bardziej doświadczonym gościom. W ostatnich 10 minutach gra toczyła się głównie w środku boiska, uderzenia Millera i Antenucciego nie zmieniły już jednak wyniku meczu.
Po spotkaniu Neil Redfearn był zachwycony sposobem gry swoich graczy i przebiegiem pierwszej połowy meczu. Jak stwierdził, tak właśnie powinna wyglądać nasza gra – pressing, podania, okazje strzeleckie, no i gole. Druga połowa wyglądała nieco inaczej, jednak tutaj czynnikiem determinującym był już korzystny wynik – stąd bardziej zachowawcza gra Leeds. Zwycięstwo to, tak bardzo wyczekiwane, było jak najbardziej zasłużone, przy czym w ciągu pierwszych 10 minut Pawie wręcz zmiotły Blackpool z boiska niczym trąba powietrzna.
Z kolei Lee Clark oczywiście nie mógł być zadowolony. Przyznał, że strata trzech bramek w pierwszej połowie stworzyła niezwykle trudną sytuacje dla jego drużyny na drugą część meczu, jednak goście rozegrali ją dużo lepiej, nie pozwalając piłkarzom Leeds na tak swobodne operowanie piłką i oddawanie strzałów.
Oceniając przebieg tego spotkania, podkreślić trzeba dwa elementy, które zwróciły moją szczególną uwagę. Pierwszy to niezwykła wręcz ruchliwość i wymienność pozycji naszych pomocników. Praktycznie cała czwórka płynnie zamieniała się pozycjami, praktycznie non stop biegając po boisku, co pozwalało skutecznie odbierać piłkę gościom i stwarzać kolejne dogodne sytuacje do oddania strzału. Drugi element to gra naszych defensorów. Wydaje się, że Cooper udowodnił, że zasługuje na grę także po wykluczeniu Bellusciego. W grze głową nie miał sobie równych, wielokrotnie wyprzedzał napastników, perfekcyjnie blokował, grał wślizgiem, dobrze też asekurowali się z Pearcem. Dodał także i gola, ważnego, bo dającego prowadzenie. Gdyby to ode mnie zależało, właśnie ta para zagrałaby także w kolejnym meczu. Dobrze zagrali też boczni obrońcy. Warnock po chwili niepewności po powrocie po miesięcznej przerwie znów zagrał na swoim poziomie, do dobrej gry defensywnej dodając rajdy do przodu, a o tym, że jest jednym z najlepszych młodych bocznych obrońców w Anglii przypomniał sobie i Sam Byram. Z meczu na mecz gra coraz pewniej w destrukcji, dodając do tego także rajdy do przodu. Zresztą właśnie co do Byrama, to Redders wypowiedział się, że w jego ocenie doszło w ostatnich miesiącach do pewnych błędów szkoleniowych dotyczących tego młodego gracza.
Nie sposób jednak nie zauważyć, że za kadencji Redfearna zespół prezentuje się coraz lepiej, każdy mecz w ich wykonaniu przynosi pozytywne zmiany, co widać także po wynikach. Teraz czeka nas przerwa na mecze reprezentacji, a kolejny mecz 22 listopada – wyjazd na Ewood Park.
LEEDS UNITED – FC BLACKPOOL 3 - 1
Cooper 9, Doukara 31, Antenucci 42 – Ranger 75
United: Silvestri, Byram, Cooper, Pearce, Warnock, Cook, Mowatt, Bianchi (Tonge 70), Adryan (Austin 64), Doukara, Antenucci (Sharp 89). Rez. S Taylor, Berardi, Del Fabro, Dawson.
Blackpool: Lewis, Lenihan, Daniels, Clarke, Dunne, Blackman (O'Hara 17), Perkins, Lundstram (Mellis 69), Orlandi (Ranger 45), Murphy, Miller. Rez. Parish, Cywka, Zoko, Delfouneso.
Sędzia: Steve Atwell
Kartki: Cook (United)
Widzów: 23.846
Komentarze
http://rapidgator.net/file/8242980d1a07197c6483ba822ecaaffa/Leeds_United_3_v_1_Blackpool_1st_half.mp4.html?referer=https://www.facebook.com/
Coś czuję, że Bellusci może zaprzyjaźnić się z ławką rezerwowych ;)
Szczegoly wyjazdu opisze niebawem.
MOT!!!
http://www.dailymotion.com/video/x29okk7_leeds-united-3-v-1-blackpool-fls-lufc_sport