Kilkanaście setek fanów United podróżujących przez niemal całą Anglię aby wspierać swoją drużynę przeżyło na południowym wybrzeżu wielkie rozczarowanie. Po meczu pełnym indywidualnych, niewymuszonych błędów, Pawie przegrały wyraźnie z Brighton 0-4, po golach straconych w pierwszej połowie transmitowanego przez Sky meczu.

W wyjściowym składzie trener Steve Evans dokonał dwóch zmian w porównaniu do wtorkowego spotkania z Fulham - beznadziejnego ostatnio Antenucciego oraz Adeyemiego zastąpili Wootton i Bridcutt (który w środku tygodnia uczestniczył w pogrzebie). Powrót Woottona skutkował przesunięciem Coyle'a do pomocy, zaś wycofanie Antenucciego spowodowało, że zespół wyszedł w ustawieniu 4-4-1-1, z Mowattem na lewej stronie i Cookiem na pozycji nr 10.

Gra na początku nie wyglądała źle ze strony Pawi. Mecz przez pierwszy kwadrans był wyrównany, Doukara po starciu z Dunkiem reklamował nawet u sędziego rzut karny, ale bezskutecznie. Wtedy jednak z prawej strony pola karnego Wootton dał się wyprzedzić rywalowi w starciu o piłkę i goniąc uciekającego mu z piłką Goldsona przewrócił go we własnym polu karnym. Jedenastkę pewnie wykorzystał Hemed. Piłkarze Leeds sprawiali wrażenie mocno wstrząśniętych stratą bramki. Chwilę później na swojej połowie Bamba podał piłkę Baldockowi, który popędził z nią natychmiast w stronę bramki Silvestriego i po rozegraniu klepki z partnerem z zespołu pokonał bramkarza United. Piłkę trącił jeszcze ratujący sytuację wślizgiem Cooper, ale w 22 minucie było już 0-2. W 26 minucie mogło być już rzeczywiście 0-3, ale Silvestri obronił uderzenie Murphy'ego w sytuacji sam na sam. Uderzenia z dystansu Diagouragi i Doukary nic nie dawały, a w 28 minucie było już 0-3. Zagraną w pole karne Pawi piłkę odbił Bamba, Cooper nie wiedział co ma ze sobą zrobić, więc spokojnie przejął ją Hemed i po raz trzeci wpakował ją do bramki Leeds.

Na boisku dochodziło do starć między piłkarzami obu drużyn - piłkarze Leeds nie radzili sobie z rywalami co skutkowało ostrymi zagraniami, przy czym gospodarze wcale nie pozostawali im dłużni. Gole natomiast strzelali tylko gracze Brighton, i to wciąż w pierwszej połowie, wciąż wykorzystując indywidualne błędy piłkarzy Pawi. W 38 minucie gola przyniósł im korner wykonywany przez Stephensa, gdzie na dalszym słupku Dunk bez żadnych problemów przeskoczył Bambę i mocnym uderzeniem głową po raz czwarty pokonał Silvestriego.

W drugiej połowie meczu za Woottona wszedł Carayol, przy czym zajął miejsce w środkowej linii, a do obrony wrócił Coyle. Gra się wyrównała, ale mecz wyglądał tak, jakby oba zespoły chciały go dograć do końca. Piłkarze Leeds niby atakowali, a gracze Brighton niby kontrowali. Co prawda w przekroju całego spotkania więcej strzałów oddali goście, jednak celne uderzenie było tylko jedno - z dystansu strzelał Cook, ale Stockdale nie miał problemów z interwencją. Pozostałe uderzenia Pawi były niecelne, po drugiej zaś stronie najgroźniejszą akcję przeprowadził wprowadzony na boisko Skalak, na szczęście po minięciu przez niego Silvestriego z interwencją zdążył Bamba.

Po meczu wszyscy byli zdruzgotani, szczególnie postawą piłkarzy w pierwszej połowie meczu. Steve Evans zszedł z boiska bez słowa, jak się okazało wypowiedzi medialnych zakazał mu Cellino, który opuścił lożę w przerwie. Krótkiej wypowiedzi pomeczowej udzielił Paul Raynor. Po spotkaniu na twitterze za swój występ przepraszali Diagouraga, Erwin i Carayol, jednak nie może to zmienic fatalnej oceny poniedziałkowego wieczoru na Amex. Bardzo możliwe są kolejne ruchy kadrowe w sztabie szkoleniowym...

 

BRIGHTON HOVE & ALBION - LEEDS UNITED 4  - 0

Hemed 18 k., 28, Baldock 22, Dunk 38

Brighton: Stockdale, Bruno, Dunk, Goldson, Rosenior, Knockaert, Stephens, Kayal (Sidwell 77), Murphy, Hemed (Wilson 77), Baldock (Skalak 74).

Rez: Maenpaa, Greer, Calderon, Zamora.

United: Silvestri, Wootton (Carayol 45), Cooper, Bamba, Taylor, Coyle, Diagouraga (Murphy 84), Bridcutt, Mowatt, Cook, Doukara (Erwin 75).

Rez: Peacock-Farrell, Berardi, Adeyemi, Antenucci.

Sędzia: Peter Bankes

Kartki: Rosenior, Baldock, Goldson (Brighton), Bamba, Mowatt, Coyle, Taylor (United)

Widzów: 25.150 (w tym 1.522 z Leeds)

Komentarze  

#4 dramez 2016-03-01 13:34
I do tego ten Wootton, który w tym roku może raz zagrał przyzwoity mecz, ze 2-3 mocno przeciętne a reszta to jakaś tragedia.
#3 dramez 2016-03-01 13:30
Tak czy siak padaka. Doukara to nie napastnik, Wood cały czas dochodzi do siebie a z nim gra zawsze wyglądała trochę lepiej, Anenucci - szkoda gadać, Erwin bezbarwny, Carayol - mocno przeciętnie, Dallas też słabiej + ostatnia kontuzja, Botaka na ławce lub trybunach. Evans zaczyna mnie wkurwiać za (nie)swoje decyzje kadrowe. Przez okno transferowe nie sprowadzono żadnego napastnika, więc jak ta drużyna ma strzelac bramki?
#2 Makumb 2016-03-01 12:43
Jeśli zdobędziemy 6-7 pkt w 13 meczach, które pozostały to mamy ogromne szanse spaść do L1! W ostatnich latach do pozostania w lidze wystarczyło: 2012 - 48, 2013 - 55, 2014 - 44 i 2015 - 46 pkt.
Przejrzałem terminarz i na dobra sprawę oprócz Burnley i Hull nie gramy z żadną drużyną z czuba tabeli. Po za tym mamy 7 i 8 w tabeli Cardiff (W) i Birmingham (W - mecz za legły), a poza tym cały dół (Bolton D, Rotherham W i Charlton D) i środek tabeli (Rovers W, QPR D, Reading D, Wolves D, PNE W). Gdybyśmy byli w formie z listopada to pewnie i ze 20 pkt. dałoby się z tego uciułać, a tak to wróżenie z fusów nam zostaje.
Ogólnie padaka, że zawsze na przełomie lutego i marca musimy oglądać się w dół tabeli.
#1 dramez 2016-03-01 11:49
Kurcze ale nędza ten mecz... i 2016. I raczej nie obstawiam już zbyt wielu wygranych w tym sezonie. Jak uciułamy z 6-7pkt będzie zajebiście. Bo nie ma kto grać i strzelać bramek.

You have no rights to post comments