Po nie najlepszym występie w Pucharze Anglii przeciwko Birmingham ekipa Leeds United miała odbić sobie w ligowej potyczce z rywalem zza miedzy Barnsley. Rywal z pozoru wydawał się łatwy. Wszak ekipa "The Tykes" od tego spotkania okupowała ostatnią pozycję w tabeli, a ostatnio straciła także trenera i swojego najlepszego zawodnika Craiga Daviesa, który odszedł do Boltonu. Jednak pamiętać trzeba, że ostatnia spotkania Leeds na The Oakwell kończyły się fatalnie wysokimi porażkami. Tym razem srogiego lania nie było, ale występ podopiecznych Neila WArnocka był równie żenujący jak poprzednie.
W wyjściowym składzie Pawi pojawił się nowopozyskany młodzian Ross Barkley oraz do gry wrócił Michael Tonge, który kilka dni temu przeniósł się na Elland Road na stałe. Spotkanie zaczęło się, ku zaskoczeniu ponad 4000 kibiców Leeds, od ataków gospodarzy. Czerwoni atakawoli z furią bramkę Paddy'ego Kenny'ego i tylko dobrej formie Irlandczyka Leeds zawdzięczło bezbramkowy remis do przerwy. Czerwona Latarnia Championship rządziła na każdym centymetrze boiska, dominując w każdym elemencie piłkarskiego rzemiosła. Podopieczni Warnocka zaś mieli problemy z wymianą 3 podań między sobą nawet na własnej połowie.
Na drugą część spotkania Leeds wyszło zmienione personalnie. Za Norrisa i Diouffa weszli Paul Green i Ross McCormack. Zmiany te wprowadziły sporo ożywienia w poczynania United. Leeds zaczęło atakować śmielej, ale wciąż bez efektu. Kiedy wydawało się, że "The Peackocs" przejmują inicjatywę, pierwszy cios zadali gospodarze. Sam Byram w polu karnym powalił na ziemię Chrisa Dagnalla, a sam poszkodowany rzut karny zamienił na bramkę. 3 minuty później ten sam piłkarz pozbawił wszelkich złudzeń kibiców Leeds podwajając prowadzenie Barnsley. Wynik spotakania już się nie zmienił. Leeds grało nieporadnie, a Barnsley, które po tym spotkaniu przesunęło się na przedostatnią pozycję w tabeli, ze swobodą rozgrywało piłkę i z łatwością zatrzymywało atakami ludzi Warnocka.
Po tej porażce United spadło na 11 pozycję w tabeli. Do miejsca gwarantującego grę w barażach traci już 5 punktów. W najbliższy wtorek Leeds zmierzy się w powtórzonym meczu Pucharu Anglii z Birminagham, a w następny weekend na Elland Road przyjedzie teraz ostatnie w tabeli Bristol City.
BARNSLEY 2 (Dagnall 63 k, 66)
LEEDS UNITED 0
Barnsley: Steele, O'Brien (Mellis 32, Rose 88), Dawson, Golbourne, Kennedy, Dagnall (Noble-Lazarus 90), Cranie, Perkins, Harewood, McNulty, Stones. Rez: Alnwick , Foster, Hassell, Etuhu.
Leeds: Kenny, Peltier, Pearce, Tate, Byram, Norris (Green 46), Tonge, Barkley, Austin, Diouf (McCormack 46), Becchio. Rez: Ashdown, Lees, White, Varney, Somma.
sędzia: C Pawson
żółte kartki: Becchio (Leeds)
widzów: 13,999 (4,800 Leeds)
Komentarze
dziękuję za inspirację i współczuję lektury :D
btw
http://www.thescratchingshed.com/2013/01/a-disappointed-fans-letter-to-gfh-and-neil-warnock/
nie sposób nie zgodzić się z choćby jednym zdaniem w tym liście
W następnej kolejce gramy z Bristol City , czerwoną latarnią ligi ,ale znając nas to pewnie im pomożemy w utrzymaniu. Jak zobaczyłem staty z meczu to myślałem że źle widzę , bo Barnsley dominowało w każdej kategorii. Nasz pomysł na grę to lata 70' ubiegłego wieku , faja do przodu na aferę i liczyć na szczęście.
Btw Becchio chce odejść a my chyba ściągniemy w jego miejsce Habibou , drewniaka któremu skończył się kontrakt w Zulte Waregem