Wszyscy chyba kibice Leeds po ostatnich porażkach na Elland Road z Boltonem i Reading zastanawiali się czy może być jeszcze gorzej. I jednoznacznej odpowiedzi nie znał nikt…
Tym bardziej że kolejnym meczem było wyjazdowe spotkanie na Turf Moor, na boisku wicelidera Championship z Burnley, pewnie kroczącego, obok Leicester, do Premier League.
W wyjściowym składzie Brian McDermott dokonał jednej zmiany osobowej w porównaniu do ostatniego pojedynku z The Royals, ale więcej zmian dotyczyło ustawienia. W sytuacji, w której Matt Smith zastąpił Mariusa Zaliukasa, oczywiste było że nie zagramy systemem 3-5-2. Wydawało się że drużyna będzie grała 4-3-3, ze Smithem, McCormackiem i Wickhamem w ataku, szybko jednak okazało się, że ten ostatni gra na lewym skrzydle, co zdarzało mu się już w przeszłości. Po prawej stronie grał Alex Mowatt, w środku pomocy Austin z Murphym.
Początek spotkania był istotnie niezwykle obiecujący dla United. Co prawda pierwsze strzały w meczu oddali gospodarze, jednak uderzenia Rossa Wallace’a i Davida Jonesa minęły bramkę Butlanda. W odpowiedzi Matt Smith strzelił kąśliwie na bramkę, jednak bramkarz zdołał złapać toczącą się po murawie piłkę. W 9 minucie wydawało się, że musi paść bramka dla Leeds. Ross McCormack przejął podanie obrońcy do tyłu i popędził samotnie na bramkę Heatona. Nie miał problemów z oddaniem strzału, piłka jednak odbiła się od słupka i wyszła w pole, a dobitka kapitana United została zablokowana. Pawie nabrały jednak wiatru w żagle. Po rogu Murphy’ego niecelnie strzelał Tom Lees, po chwili uderzał także Connor Wickham. Ze zdecydowanej przewagi gości Burnley próbowało się otrząsnąć, ale uderzenia Scotta Arfielda i Deana Marneya były blokowane. Wreszcie w 27 minucie piłkę z autu na wysokości pola karnego daleko wyrzucił Wickham, przedłużył ją głową Smith, a McCormack również głową umieścił w długim rogu bramki Burnley.
Gospodarze ponownie do ataku ruszyli po kilku minutach, ale strzały Jasona Shackella i Kierana Trippiera mijały bramkę Butlanda. Niestety w 38 minucie do dośrodkowania Kierana Trippiera z prawego skrzydła jako pierwszy z wślizgiem zdążył Jason Pearce, tyle że odbita przez niego piłka wpadła do bramki pomiędzy nogami zdezorientowanego Butlanda. W końcówce pierwszej połowy efektowny pad w polu karnym Pawii wykonał David Jones, ale jedyną tego konsekwencją była żółta kartka dla niego. Zmienić wynik meczu próbowali jeszcze Ross McCormack i Ashley Barnes, ale ich uderzenia zostały zablokowane przez obrońców.
W ciągu pierwszych 10 minut drugiej połowy nie działo się zbyt wiele, poza minimalnie niecelnym strzałem Rossa Wallace’a. Po tym czasie przewagę znowu wypracowali sobie The Whites. Najpierw strzał z ostrego kąta oddał Connor Wickham, jednak na posterunku był Heaton, później niecelnie uderzył Alex Mowatt, wreszcie strzał Matta Smitha został zablokowany. Menadżerowie obu drużyn dokonali zmian – w Burnley Junior Stanislas zmienił Rossa Wallace’a, a w Leeds Dominic Poleon Alexa Mowatta. Po 20 minutach drugiej części meczu do ataku znów ruszyli gospodarze. W 67 minucie w polu karnym United zapanowało zamieszanie, strzały Sama Vokesa i Scotta Arfielda zostały zablokowane, niestety trzecie uderzenie w tej akcji znalazło drogę do bramki gości. A było to pierwsze uderzenie w światło bramki gospodarzy!
Obie drużyny nie zrezygnowały z prób zdobycia kolejnych goli, Junior Stanislas i Matt Smith nie potrafili jednak skierować piłki do bramki rywali, podobnie jak kilka minut później Luke Murphy i Ashley Barnes. Pawie do ostatnich chwil starały się zdobyć bramkę wyrównującą. Już w doliczonym czasie gry mocno cofnięci gospodarze zablokowali jednak strzały Connora Wickhama i Toma Leesa. Ostatnią szansą na gola był korner wykonywany przez Luke’a Murphy’ego, po którym do strzału głową doszedł bramkarz Leeds, niestety piłka po główce Jacka Butlanda poszybowała ponad bramką Heatona.
Podsumowanie tego meczu nie jest łatwe. Z jednej strony mecz przegrany, to zawsze jest mecz przegrany i sam ten fakt stanowi podstawę do oceny negatywnej. Z drugiej jednak strony piłkarze Leeds United nie przynieśli swoją grą wstydu, a wręcz trzeba powiedzieć że w przekroju całego spotkania zasłużyli jeśli nie na wygraną, to z pewnością na remis. Niestety przewagi w polu i stwarzanych sytuacji nie udało się wykorzystać, a Burnley w tym pojedynku wykonało 120% normy.
Po spotkaniu Brian McDermott był wyraźnie rozczarowany wynikiem, choć chwalił swoich podopiecznych za dobrą grę, która powinna była przynieść punkt lub punkty. Menadżer Leeds potwierdził także zakup Robbiego McDaida, który to transfer jest dopięty na 99,9%.
Sean Dyche z kolei był zadowolony z wyniku, uznając mecz za niezwykle interesujący.
FC BURNLEY – LEEDS UNITED 2 – 1
Pearce samob. 38, Arfield 67 – McCrormack 27
Burnley: Heaton, Trippier, Mee, Shackell, Duff, Marney, Jones, Wallace (Stanislas 60), Arfield, Barnes (Treacy 90), Vokes. Rez. Cisak, Long, Kightly, Edgar, Lafferty.
United: Butland, Byram, Lees, Pearce, Pugh, Murphy, Austin, Mowatt (Poleon 66), Wickham, Smith, McCormack. Rez. Cairns, Wootton, Brown, Warnock, Stewart, Hunt.
Sędzia: Simon Hooper
Żółte kartki: Jones (Burnley), Pearce (Leeds).
Widzów: 18.109 (w tym 3.587 z Leeds).
Komentarze
http://www.dailymotion.com/video/x1hi0lw_burnley-v-leeds-united-lufc-fls_sport