Na ćwierćfinale zakończyli swoja tegoroczna przygodę z Capital One Cup piłkarze Leeds United, którzy wczoraj ulegli aż 1:5 naszpikowanej gwiazdami swiatowego formatu drużynie Chelsea Londyn.

Wczorajszy pojedynek można było porównać do starcia Biblijnego Dawida z Goliatem, gdyż naprzeciwko siebie stanęły dwie drużyny znajdujace się w kompletnie różnych sytuacjach (z tym, że zwycięzca tego pojedynku był inny niż w Biblii). Gospodarze od lat próbuja wrócić do angielskiej elity i w bieżacym sezonie zajmuja 12 miejsce w Championship, a na transfery w ostatnim okienku transferowym wydali około 1,8 miliona funtów. Goscie to tegoroczny zdobywca Ligi Mistrzów, 3 drużyna Premier League i klub, który należy do jednego z najbogatszych ludzi swiata, na transfery wydajaca rok-rocznie ponad 100 milionów funtów.

Pierwsza połowa rozgrywanego na Elland Road pojedynku pokazała jednak stara prawdę futbolow± „Że pieni±dze nie graja” i to Pawie objęły prowadzenie po tym jak Luciano Becchio wykończył swietne podanie Jeroma Thomasa z lewego skrzydła. Mało tego, gdyby w ostatnich minutach pierwszej połowy Tom Lees lepiej uderzył piłkę głowa Leeds zapewne schodziłoby na przerwę z dwubramkowa przewaga. Tak się jednak nie stało i United do przerwy prowadziło 1:0. W tym miejscu zaznaczyć należy, że swoje szanse na gola w pierwszej połowie miała też Chelsea, a fakt utrzymania czystego konta w pierwszych 45 minutach Pawie zawdzięczaja głównie postawie Jamiego Ashdowna, który swietnie bronił strzały piłkarzy rywali.

Druga połowa to jednak zupełnie inny obraz gry. Od poczatku drugiej częsci spotkania do ataku ruszyli goscie, którym udało się wyrównać już w 46 minucie, kiedy Ashdowna pokonał Juan Mata. Przyznać trzeba, że bramkarz Leeds, który miał piłkę na rękach mógł się w tej sytuacji zachować lepiej. Ta bramka wyraznie podłamała piłkarzy United, którzy niemal całkowicie oddali pole rywalom. Kolejne akcje Chelsea przynosiły kolejne zmiany rezultatu, a na listę strzelców wpisywali się kolejno: Branislav Ivanović (w 64 minucie), Victor Moses (w 68 minucie), Eden Hazard (w 81 minucie) i Fernando Torres (w 83 minucie).

Jak słusznie podsumowuja wczorajszy mecz angielskie media Leeds nie zasłużyło na aż tak wysoki wymiar kary, nie mniej jednak zwycięstwo The Blues uznać należy za zasłużone.
Godnym podkreslenia jest fakt, że podczas wczorajszego meczu kibice wypełnili prawie całe Elland Road (nie zdarzyło się to od blisko roku), a sposób w jaki dopingowali swój zespół pokazał, że pod względem kibicowskim United jest gotowe na grę w Premier League.
Marnym pocieszeniem może być fakt, że nie tylko Pawie przegrał z Chelsea na własnym stadionie w stosunku 1:5 lub wyższym, w ostatnich latach ta „sztuka” udała się takim klubom jak: Bolton, Totenham, Wigan, Portsmouth czy Middlesborugh.
Na zakończenie chciałbym przypomnieć, że wczoraj w barwach gosci po boisku biegał Fernando Torres, który kosztował Chelsea prawie dokładnie tyle samo (50 milionów funtów) co kwota, która za całe Leeds United zapłaciło ostatnio GFH Capital (52 miliony funtów). Może to zobrazuje jaka przepasć finansowa dzieli obecnie obydwa kluby.

Leeds – Chelsea 1:5 (1:0)
1:0 Becchio 38’
1:1 Mata 47’
1:2 Ivanović 64’
1:3 Moses 68’
1:4 Hazard 81’
1:5 Torres 83’

Kartki: Lampard (15’) – żółta; Bertrand (70’) – żółta;

Składy:

Leeds: Ashdown – Byram, Lees, Pearce, Peltier – Green, Brown (Norris 72’), Tonge, Thomas (White 67’) – Diouf (McCormack 73’), Becchio

Chelsea: Cech – Azpilicueta, Ivanović, Luiz, Bertrand (Cole 74’) – Lampard, Oscar, Marin (Hazard 60’), Mata (Ferreira 86’), Moses – Torres

Widzów: 36 816

You have no rights to post comments