Kiedy 10 czerwca oficjalna strona Leeds United podała, że pierwszym transferem letniej kampanii będzie niejaki Matt Smith, wielu, o ile nie wszyscy, z kibiców z Leeds pukało się w czoło. Brian McDrmott po zakończeniu poprzedniego sezonu wielokrotnie podkreślał, że będzie polował na klasowego napastnika. Tymczasem na Elland Road trafił się 24-letni napastnik, który w zasadzie wyróżniał się tylko wzrostem, a w powszechnej opinii wielu z nas w szczytowej formie mógłby co najwyżej usiąść na ławce rezerwowych Leeds. Kilka miesięcy po tym transferze już nikt nie myśli  ten sposób. Droga, jaka przebył Big Man od podwórkowego kopacza z 2008 roku do faceta stanowiącego o sile jednego z najgroźniejszych ataków Championship 5 lat później jest imponująca. Art Sims nakręcił film Goal opowiadający historię o chłopaku, który z rozgrywek podwórkowych trafił na stadiony Premier League. Na naszych oczach życie kręci własną wersje podobnej historii, a Matt Smith udowadnia, że dzięki ciężkiej pracy, wierze we  własne możliwości można spełnić swoje marzenia i nigdy nie jest na to za późno.

Treningi w klubie piłkarskim Matt Smith zaczął bardzo późno. W wieku 15 lat kopał piłkę w Evesham United. Później chciał spróbować swoich sił w Cheltenham, ale przygoda Smitha z tą drużyną skończyła się dość szybko. Wyróżniający się sporym potencjałem intelektualnym Matt Smith rozpoczął studia na Uniwersytecie w Manchesterze, a w piłkę grał weekendowo w lokalnej potędze New Mills. Big Man był bardzo ważnym ogniwem tej ekipy, która prała każdego w swojej lidze (swoją drogą, w której lidze? 12? ). Kariera Smitha na angielskich boiskach podwórkowych została brutalnie przerwana. W ramach swoich studiów Smith otrzymał szansę wyjazdu na wymianę studencką za Wielką Wodę do Arizony, z której oczywiście skorzystał. W Stanach Matt nie tylko zdobywał wykształcenie, a w wolnych chwilach kopał piłkę z kolegami. Był też częścią Akademickiej Reprezentacji Wielkiej Brytanii podczas Uniwersjady w Chinach. Po skończeniu studiów dwumetrowiec stanął przed bardzo trudnym wyborem drogi życiowej. Ten sympatyczny chłopak musiał rozważyć, czy futbol, który w jego sercu zawsze miał szczególne miejsce pozostanie tylko i wyłącznie jego hobby czy też spróbuje po raz ostatni zrobić z niego sposób na życie. Na szczęście Matt zdecydował się, że ostatni raz powalczyć o karierę piłkarską. Na pewno pomogły mu w tym dobre występy podczas Uniwersjady, które doceniło wielu menadżerów z niższych lig angielskich. Na Smitha strzelającego bramki dla Redditch United w Conference North zwrócił swoją Paul Dickov prowadzący wtedy Oldham Athletic. Latem 2011 roku Matt Smith podpisał swój pierwszy zawodowy piłkarski kontrakt właśnie z ekipą Latics. Początki w zawodowym futbolu były trudne, ale mimo to Big Man, choć głównie wchodził z ławki rezerwowych, to grał w League One w miarę regularnie. Udało mu się strzelić też kilka bramek głównie strzałami głową. Pierwsze przejawy hollywoodzkiego snu w karierze Smitha nadeszły sezon później. W ramach meczu IV rundy Pucharu Anglii do Oldham przyjechał jeden z największych klubów na wyspach - FC Liverpool. Owa czwarta runda okazała się dla The Reds ostatnią. Walnie przyczynił się do tego Matt Smith, który dwa razy głową pokonał bramkarza z Liverpoolu. W kolejnej rundzie los przydzielił podopiecznym Paula Dickova kolejną ekipę z Merseyside. W meczu rozgrywanym na Boundary Park Everton prowadził do 95 minuty meczu. Wtedy przy ostatnim dośrodkowaniu tamtego meczu najwyżej w powietrze wzbił się Matt Smith, który wyrównał stan meczu i tym samym dał sobie i kolegą szansę rozegrania jeszcze jednego meczu w FA Cup. Co prawda na Goodison Park niespodzianki już nie było, The Toffees wygrali gładko 3-1, a honorowego gola dla Oldham a swojego 4 w tamtych rozgrywkach, zdobył Big Man. Człowiek, który kilka lat wcześniej kopał się po głowach z kolegami w parku, nagle został wybrany Graczem kolejki V rundy FA Cup! Nie Van Persie, nie Rooney nie Lampard nie Aguero, ale właśnie Matt Smith z Oldham Athletic.

Epizod z klubami z Liverpoolu w Pucharze Anglii to jednak nie była najlepsza ocena poczynań Smitha w całym sezonie. Napastnik przez cały sezon nie wyróżniał się niczym specjalnym, ale bramki przeciwko czerwonym i niebieskim Beatlesom dały mu na tyle pozytywnej energii, że świetna gra pod koniec poprzedniego sezonu jego klubowi dała utrzymanie w lidze, a jemu samemu tytuł zawodnika miesiąca.

Jeżeli podpisując kontrakt z Oldham Smith przeżył szok, to co można powiedzieć o odczuciach wieżowca po transferze do Leeds United. Parę lat wcześniej grał w takich firmach jak New Mills, Droylsden, Solihull Moors, aż tu nagle staje się częścią jednego z najsłynniejszych angielskich klubów. Lokalne, wiejskie boiska zamienił na legendarne Elland Road. Baraki imitujące szatnie poszły w niepamięć, bo teraz o formę Smith będzie mógł dbać na Thorp Arch. Matt nie przychodził do Leeds, żeby stać się jego głównym napastnikiem. Nikt chyba o tym nie myślał. Nie zmąciły tego nawet mecze towarzyskie, w których Smith strzelał bramki zespołom z niższych lig. Zweryfikować wszystko miała liga, a ta zaczęła się od spotkania z Brighton & Hove Albion na pękającym w szwach Elland Road. Smith dostał szansę debiutu od razu na inaugurację. Brian McDermott wprowadził go na ostatnie 10 minut meczu, w którym by wynik 1-1. Wszystko wskazywało na to, że takim rezultatem zakończy się to spotkanie. Wtedy w ostatniej akcji meczu (tak lubianych przez Smitha) długo piłka poszybowała w pole karne Mew, a tam Big Man po raz pierwszy pokazał, po co przyszedł do Leeds. Zgrał głową piłkę do Luke'a Murphy'ego, który dał Pawiom 3 punkty.

Smith dostawał co raz więcej szans. W Pucharze Ligi przeciwko Doncaster udało mu się nawet strzelić premierowego gola, jednak z wyjątkiem meczów pucharowych właśnie, cały czas mecze zaczynał na ławce rezerwowych. Ten stan rzeczy uległ zmianie w drugiej połowie października, kiedy na Elland Road przyjechało Birmingham City. McDermott zmienił wtedy ustawienie i swoją szansę otrzymał Big Man. Wykorzystał ją perfekcyjnie. Matt królował w powietrzu, grał niezwykle agresywnie i ambitnie. Pierwsza bramka strzelona przez Rossa McCormacka była efektem pressingu Smitha. Potem 2-metrowiec wziął sprawy w swoje ręce dwukrotnie pokonując Zaca Randolpha. Tak spektakularnego występu bohater tego artykułu już nie powtórzył, ale mimo to zaliczał kolejne występy, wygrywał kolejne pojedynki główkowe. W nowej taktyce McDermotta Smith był postacią niezwykle ważną. Grając jako klasyczny odgrywający brał udział w większości akcji Pawi. W polu karnym obrońcy rywali także mieli z nim problemy, a sam Smith w tej chwili jest drugim strzelcem zespołu z 7 bramkami na koncie. Matt mimo, że bardzo często grał tylko ogony, to ma bardzo imponujący wskaźnik wygranych pojedynków główkowych. Średnio Big Man wygrywa walkę w powietrzu 7 razy w meczu. Tylko 2 graczy w Championnship ma lepszą, statystykę, przy czym zarówno Sam Vokes jak i Nikola Zigic zdecydowanie częściej przebywają na boisku. W kuluarach mówi się, że McDermott szuka nowego napastnika, który podniósł by jakość naszej siły ognia. Ucierpiałby na tym sam Smith. Jego liczba minut spędzonych na boisku uległa by zmniejszeniu, ale można być pewnym, że menadżer nie zrezygnuje z usług tak inteligentnego człowieka, który daje w grę dla naszego klubu wkłada mnóstwo zdrowia, a samemu Brianowi daje ogromne pole manewru w rozwiązaniach taktycznych. Mimo, że Smith nie jest piłkarskim wirtuozem, to w prostej grze na aferę odnajduje się znakomicie. Przez wiele lat, tego typu gracza nam brakowało. Gra w Anglii, zwłaszcza na zapleczu Premier League, rządzi się swoimi prawami, a te prawa mówią, że punkty zdobywa się nie tylko techniką, wizją i kreatywnością .Czasami trzeba trafić kogoś piłką w głowę, by zdobyć gola. Tę taktykę Pawie mają już opanowaną. Żadna inna ekipa z Championship nie wygrywa tyle pojedynków powietrznych, co drużyna z Elland Road. Zatem teraz pozostaje nam czekać na rozwój pozostałych elementów gry. Być może i tym razem Brian McDermott element tego rozwoju znajdzie w jakieś niższej lidze.

 

 

Komentarze  

#1 adamos_6 2014-01-03 19:38
brian twierdzi ze potrzebuje kogos, kto zdejmie presje z rossa, byc moze wiec ma to byc jednak ktos o charaktrerystyc e zblizonej do szkota - a wiec nie zabierze miejsca smithowi

You have no rights to post comments

SKLEP LEEDS UNITED