Do napisania tego artykułu zainspirował mnie jeden z tekstów na angielskich stronach poświęconych Leeds United. Zabijcie mnie, ale nie przypomnę sobie ani strony ani autora. Problem, którego w chwili obecnej może nie odczuwamy tak bardzo, bo nasza linia pomocy w  ostatnich spotkaniach spisuje się przyzwoicie, to sytuacja Rudolpha Austina. W chwili obecnej Norrisowi, Greenowi i Tonge nie można wiele zarzucić, ale nie zmienia to faktu, że to, co się stało w ostatnim czasie z Jamajskim Wojownikiem jest niepokojące.

Przypomnijmy sobie poprzednie sezony. Nasza linia pomocy była tworzona przez świetnych skrzydłowych Snodgrassa i Gradela. W środku mieliśmy dobrych rozgrywających jak Howson i Kilkenny oraz Johnson. Brakowało nam kogoś takiego jak Michael Doyle, człowieka, który czyścił pole, przed którym drżał każdy rozgrywający w tej lidze. W lipcu nagle pojawiła się plotka, że Neil Warnock jest zainteresowany ściągnięciem na Elland Road pewnego reprezentanta Jamajki grającego w lidze norweskiej. Niejakiego Austina rekomendował sam Erik Bakke, a skandynawscy kibice Leeds  trzęśli się z wrażenia na wiadomość, że Jamajczyk będzie grał w Anglii. Filmiki na youtube, w których głównym bohaterem był Rudy szybko obiegły pozostałych fanów Pawi. Wszyscy bez wyjątku oczekiwali przyjazdu czołgu na Elland Road.

Pierwsze spotkania Austina w białej koszulce szybko potwierdziły jego tożsamość boiskowego zabójcy. Jamajczyk imponował ogromną siłą, agresywnością, sercem do gry i odwagą. Podawał niezwykle precyzyjnie. Jego strzały bombardowały bramki rywali. Austinator swoimi wślizgami orał boiska Anglii, swoim oddechem topił sejfy, a jednym pierdnięciem niszczył armię Phenianu. Na czas meczów Leeds wszystkie dzieci w okolicy chowały się do piwnicy. Pomocnicy Evertonu, którzy w swoich karierach grali już przeciwko wielkim piłkarzom, do tej pory na sam dźwięk nazwiska Austin chowają się do bunkrów. Jamajczyk o wbrew pozorom cieniutkim głosie z miejsca stał się ulubieńcem Elland Road. Na jego cześć powstały dowcipy, przy których te o Chucku Norrisie to zwykłe impotenckie gnioty.

Córka Rudolpha Austina straciła dziewictwo, Rudolph Austin je odzyskał.

Na początku miał powstać film "Obcy vs Predator VS Rudolph Austin", ale szybko się zorientowany, że nikt nie pójdzie do kina na film, który trwa 15 sekund.

Jezus potrafił chodzić po wodzie. Rudolph Austin potrafi pływać po ziemi.

 

Jesienią Leeds nie imponowało, ale akurat do Rudolpha większych pretensji mieć nie można było. Niestety przyszedł feralny 10 listopada. Leeds dostało wtedy okropne baty na Elland Road od Watfodu. Bardziej niż wynik kibiców Pawi zmartwił jednak fakt, że Austina też można zranić. Jamajczyk stanął niefortunnie i na pierwszy rzut oka wyglądało to poważnie złamanie kostki. Późniejsze diagnozy jednak wykazały, że żadnego złamania nie ma, ale mimo wszytko lekarze byli zdania, że Austin w tym sezonie już nie zagra. Ci sami lekarze miesiąc później chcieli się zrzec prawa do wykonywania zawodu, kiedy facet, któremu chórem zapowiedzieli koniec sezonu, nagle wrócił do treningów. Powrót Rudiego to świąteczna porażka z Nottingham Forrest okraszona swojakiem Jamajczyka. Austin po kontuzji to już nie był ten sam zawodnik. Z boiskowego buldożera stał się przestraszoną łania. Brakowało mu pary, siły, szybkości. Piłka odbijała się od niego jak od stołu pingpongowego. Niedoskonałości piłkarskie można było jeszcze jakoś wytłumaczyć. Jamajczykowi brakowało treningów i stąd jego słabsza forma. Niewytłumaczalne jest jednak to, co stało się w głowie Austina. Rudolph bał się chyrlawych juniorów z Barnsley. Jego odbiory i wślizgi były pozbawione dawnej siły i pasji. Szczytem wszystkiego okazał się pucharowy mecz z Manchesterm City. Co prawda rywal renomowany, ale występ Austina był nawet bardziej żenujący niż gra Michaela Browna za najgorszych czasów. Od niego najbardziej oczekiwaliśmy walki, potu, krwi. Natomiast Austin po boisku biegał jak prima ballerina bojąc się, że za chwilkę się potknie.

Po tym spotkaniu Austin usiadł na ławkę, z której do tej pory nie wstał. Niestety, albo i stety było to jedno z najlepszych posunięć Warnocka w Leeds. Od tego czasu Leeds gra znakomicie. W końcu wykorzystywani są środkowi pomocnicy. Najsmutniejsze jest to, że pierwsza odstawka Austina, ta po meczu z Watfordem, także wyszła naszej drużynie na dobre. W tamtym okresie Leeds zagrało kilka bardzo dobrych meczów w Leicester, Crystal Palace i Huddersfield.

Czy zatem obecność Jamajskiego Wojownika wpływa destrukcyjnie na drużynę? Wg statystyk ze wszystkich pomocników, to z Jamajczykiem w składzie odnieśliśmy najwięcej porażek, ale to jego duch walki na początku sezonu natchnął wielokrotnie drużynę do gry. Czy jest możliwy jeszcze powrót Austina do wielkiej formy, czy będzie to kolejny niespełniony talent z youtube (tak jak Robbie Rogers i Ramon Nunez)?

Co spowodowało wreszcie taki nagły spadek formy Jamajczyka? Kontuzja niewątpliwie wpłynęła na kondycję w jakiej się w tej chwili znajduje, ale mimo wszystko te ponad 2 miesiące, które minęły od powrotu to jest czas, w jakim Rudy powinien odrobić zaległości. To niestety nie nastąpiło. Co gorsza, uraz z listopada odbił swoje głębokie piętno na psychice Austina. Ból spowodowany ta kontuzją ciągle tkwi w głowie pomocnika. Jego wejścia nie są już tak zdecydowane. Właśnie te zmiany w mentalności czołga w głównej mierze wpływają na jego grę. Wirtuozem techniki nigdy nie był, a jeżeli teraz dodamy jeszcze jego bojaźliwość i niezdecydowanie, to wychodzi nam zawodnik, jakiego w Leeds nikt nie chce mieć. Z 80 kg testosteronu, jakie zawitało do nas w sierpniu, nie zostało nic. Z potężnych bomb, które wzbudzały lęk w każdym bramkarzu ligi, zostały tylko świece straszące kibiców i wiewiórki.

Przyznajmy jednak, że spadek formy jamajskiego pomocnika nastąpił wcześniej niż jego kontuzja. Co prawda jego gra nie załamywała kibiców Leeds tak bardzo, jak jego kolegów z zespołu, ale nie zmienia to faktu, że w październikowych spotkaniach nie wykazywał już takiego polotu i energii jak wcześniej. Na pewno ogromny wpływa na to miało zmęczenie zawodnika. Austina nie oszczędzał zarówno Neil Warnock jak i selekcjoner reprezentacji Jamajki. Często zdarzało się, że Rudy zaraz po meczu w Championship wsiadał w samolot i leciał na koniec świata walczyć o Mundial w Brazylii wraz z reprezentacją Jamajki. Po meczu dla Reagge Boys ponownie wsiadał w samolot i następnego dnia ganiał już po ligowych boiskach w Anglii. Takiego obciążenia nie byłby w stanie wytrzymać nikt. Nie był więc i w stanie wytrzymać na początku wyglądający na niezniszczalnego Austin. Dodajmy, że Rudy latem nie miał wakacji. On trafił do nas będąc w pełni sezonu w Norwegii. Zatem w czasie, kiedy jego rywale i koledzy z Championship ładowali baterie przed niezwykle ciężkim sezonem na zapleczu Premier League, on walczył z SK Brann o ligowe punkty.

Ostatnio Austina trapiły znowu drobne kontuzje. Miejmy nadzieję, że w tym czasie organizm Jamajczyka wypoczął, że jego kostka się zagoiła do końca i że w końcu przypomniał sobie, iż to on jest osobą, której się boją nawet piloci myśliwców, a nie piłkarzem, która boi się pryszczatego trampkarza. Patrząc na ostatnie wyniki i grę, wydawało by się, że nie ma co za nim tęsknić. Mimo wszystko mi brakuje tej jego brutalności i wierzę, że jeszcze w tym sezonie zobaczymy Rudiego takiego, jak w meczu z Wolves i Evertonem. Wierzę, że w tym nowym ustawieniu odnalazł by się znakomicie i kibice Pawi ponownie mieliby swojego idola.

MOT!

 

Komentarze  

#3 GiaraN 2013-03-15 10:10
Fajny tekst Krzynek :) miałem trochę śmiechu ;) aż moja kobieta zerkala na ekran co mnie tak bawi :)
#2 Makumb 2013-03-14 19:01
Jakiś czas temu padło pytanie o ulubionego piłkarza i Krzynek stwierdził, że jest już na takie pytania za stary. Po tym tekście widać, że sam siebie oszukiwał ;)
A co do Austina to chyba najważniejsze zdanie z wypowiedzi Krzynka to to o braku przerwy u Jamajczyka. On bądź co bądź gra bez przerwy od ponad roku! Myślę więc, że po przepracowaniu letniego okresu przygotowawczeg o wróci stary dobry Austin!
#1 krzynek 2013-03-13 16:27
ostatnie dwa wejścia Austina były obiecujące. Krótkie, bo krókie, ale widać było ten jego błysk. Jeszcze będzie z niego dużo radosći w tym sezonie :)

You have no rights to post comments