Obecna sytuacja w Leeds United może wielu neutralnych obserwatorów śmieszyć. W ciągu 3 miesięcy pracę straciło na Elland Road trzech trenerów. Taki obrót spraw jest z pewnością nawet ponad normy zastane w naszej rodzimej ekstraklasie. Niemniej jednak w przypadku Leeds i Cellino zwolnienia Hockadaya i Milanica nie były przejawem szaleństwa i problemów emocjonalnych włoskiego prezydenta klubu. Tymi ruchami Cellino próbował ratować swoje ogromne błędy, które popełniał przy podpisywaniu kontraktów z obydwoma panami. 12 straconych meczów, w których Pawie uzbierały ledwie 6 punktów (!), musiało zostać zmarnowane, żeby Cellino szansę prowadzenia pierwszego zespołu zaoferował Neilowi Redfearnowi – człowiekowi, który w tej chwili wydaje się być na Elland Road nie do zastąpienia. W tym klubie na przestrzeni ostatnich 6 lat zmieniało się wiele, niemal wszystko. Dwukrotnie zmieniali się właściciele. Zdecydowanie częściej zmieniali się menadżerowie oraz dyrektorzy. Kadra piłkarska była odświeżana wielokrotnie, ale nie zmieniło się jedno – Neil Redfearn. Redders z każdym rokiem swojej pracy na Elland Road zyskiwał na znaczeniu. W chwili obecnej wydaje się mieć pozycję niepodważalną. To właśnie były pomocnik Barnsley zreorganizował Akademię w taki sposób, że ta w obecnym kształcie dostarcza coraz większej ilości zawodników do pierwszego zespołu. Redders tym samym jak nikt inny zna każdego zawodnika obecnej kadry Leeds. Co najważniejsze, niemal każdy darzy go ogromnym szacunkiem. W przeszłości zdarzało się, że jakiś gracz nie przepadał za danym menadżerem i z wzajemnością. Na Thorp Arch raczej próżno szukać kogoś nie lubiącego Neila Redfearna.
Jestem oczywiście daleki od nazywania Redfearna cudotwórcą i trenerem doskonałym. W jego ocenie nie może nam zamydlić oczu te 10 na 12 możliwych punktów, które zdobył we wrześniu. Rywale tacy jak Bolton, Birmingham, Huddersfield nie powalali na kolana, a poza tym należy pamiętać, że tamtych zwycięstw by nie było gdyby nie życiowa forma Marco Silvestriego. Do gry nie można się było przyczepić jedynie podczas derbów z Huddersfield, ale i wtedy rywal wielkiego oporu nie postawił. To, co urzeka w Redfearnie to jednak jego podejście do zawodu, do klubu. W konferencji poprzedzającej spotkanie z Cardiff zdradził, że dla niego taką sama radością jak prowadzenie pierwszej drużyny, byłoby szkolenie Leeds U-11. Redders zachwyca swoją prostotą, naturalnością. Zawsze stara się być gdzieś z boku, nie lubi mieszać zawodnikom zbyt zawiłymi taktykami. Preferuje grę prostą, ładną i co najważniejsze do przodu. Leeds Reddersa ma atakować, Leeds Reddersa ma „jeździć po rywalach”. Neil w wywiadach pomeczowych nie mydli oczu. On nie obwinia sędziów, on nie żali się na okoliczności, on nie wspomina, czego to nie dokonał w poprzednim klubie. Redfearn analizuje i wyciąga wnioski. Stara się być przy tym obiektywny, sprawiedliwy. Nie ma swoich ulubieńców, nie ma czarnych owiec. To, co rzucało się w oczy w trakcie jego tymczasowych rządów we wrześniu, to zmiana mentalności zawodników. Z grą bywało równie, ale wiary, nadziei i walki nie zabrakło ani na chwilę. Ja osobiście właśnie w jego umiejętności stworzenia wspaniałej atmosfery w szatni lokuję największe oczekiwania. Na temat zdolności taktycznych Reddersa na tym etapie wypowiedzieć się nie jestem w stanie. Patrząc na rozwój naszych młodzików, można stwierdzić, że warsztat szkoleniowy ma rozwinięty na odpowiednim poziomie, jednak do wyjścia z kryzysu, w którym niewątpliwie Pawie się obecnie znajdują, potrzeba dobrej atmosfery. Wierzę, że ta na Elland Road polepsza się z każdą minutą każdego treningu
Stosunek piłkarzy do Redfearna to jedna sprawa, ale zaskakujące może być to, jak obecnego trenera traktuje Massimo Cellino. Prezydent Leeds United wydaje się być człowiekiem z ego większym od bicepsa Hardckorowego Koksa. Niejednokrotnie w przeszłości pokazał już, z jakim brakiem szacunku potrafi traktować swoich pracowników. Nie mam tu na myśli samego zwalniania trenerów co kilka meczów, ale chociażby to, w jaki sposób się o nich wypowiadał. Pierwsza na myśl przychodzi mi dyskusja Cellino z Davidem Hockadayem na temat Rossa McCormacka, kiedy na sugestie Hockera, aby sprzedać Szkota, Il Presidente bez ogródek kazał mu się zamknąć. Kiedy Cellino przejmował Leeds, przychodził tutaj z wizją, że szefem akademii zostanie jego człowiek - Benito Carbone. Po kilku tygodniach byłego piłkarza Bradford w klubie już nie było. Nie był w stanie wygryźć z posady Reddersa. W trakcie letnich czystek w klubie, o tym kto zostanie, a kto odejdzie, Cellino nie dyskutował z ówczesnym menadżerem Brianem McDermottem, nie z Nicolą Salerno, ale właśnie z Reddersem. Słowa, opinia obecnego trenera Leeds była już wtedy dla Włocha niemal święte. W trakcie urzędowania Darko Milanica na Thorp Arch Cellino także najczęściej dyskutował z Redfearnem. Niesamowity jest szacunek, jakim Reddersa darzy Cellino – człowiek tak bardzo apodyktyczny i egocentryczny. Z pewnością jednak te ponad pół roku, które spędził w Yorkshire pozwoliło mu dojść do wniosku, że bez Redfearna ten klub istnieć niemal nie może. To on spaja grupy młodzieżowe z seniorami, to on dba o atmosferę w klubie, to on jest dla piłkarzy dobrym ojcem, przyjacielem. To właśnie nazwisko obecnego trenera Pawi wyśpiewywały trybuny Elland Road, kiedy nie bardzo na ławce trenerskiej radził sobie Milanic. Teraz najwyższy czas, aby właśnie Redfearn wyciągnął Leeds United w miejsce, na które zasługują, bo jestem niemal pewien, że gdyby tak wyglądała obsada trenerska Leeds od początku sezonu, to Pawie w tabeli znajdowałyby się najmniej 10 lokat wyżej.
Komentarze
A tak z innej beczki, Beckford poszedł właśnie na wypożyczenie do League One do Preston North End gdzie menedżerem jest Grayson ;) Ciekawe czy ta współpraca przyniesie taki sam efekt jak w Leeds?