Zastanawialiście sie kiedyś, który piłkarz Leeds United jest najlepszym ucieleśnieniem ostatnich lat historii The Whites? Do klubu przyszedł na początku najbardziej szalonych rządów Massimo Cellino. Mimo młodego wieku dość szybko został jednym z liderów szatni i jeszcze w pierwszym sezonie gry na Elland Road mógł już założyć opaskę kapitana. Przez kilka sezonów Liam Cooper, bo o nim mowa, był piłkarzem z łatką dość ograniczonego obrońcy. Niby użyteczny członek składu, ale jednak zawsze pozostający w cieniu czy to Kyle'a Bartleya czy to Pontusa Janssona. W sezonie 2017/18, szczególnie w jego drugiej części, wydawało się, że Szkot będzie zmierzał już do opuszczenia klubu. Zdarzało się, że Cooper przegrywał rywalizację o miejsce w składzie nawet z Connorem Shaughnessym czy Matthew Penningtonem. Jeśli się pojawiał na boisku to wyróżniał się przyjęciami piłki za kilka metrów, albo bezmyślnumi faulami często kończącymi się nawet czerwoną kartką.
Oczyszczenie, jak to miało miejsce w przypadku całego klubu, nastąpiło w momencie zatrudnienia na Elland Road Marcelo Bielsy. Argentyńczyk nauczył Coopera nie tylko przyjmować piłkę, ale i wyprowadzać ją w taki w sposób, jakiego nie powstydziliby się najlepsi rozgrywający ligi. Szkot grał świetnie. Wraz z Janssonem stworzył duet często nie do przejścia - wszak to ta dwójka znalazła się w najlepszej 11-tce sezonu 2018/19. W ostatnich miesiącach pierwszego sezonu Bielsy w Leeds nastpaiło jednak dobrze nam pamiętane załamanie, które zatrzymało Leeds w EFL jeszcze przez rok. Pawie nie wytrzymały ciśnienia, nie udźwignęli presji trybun. Właśnie wtedy grajacy bardzo dobry sezon Liam Cooper w niezwykle ważnym meczu z Sheffield United popełnił fatalny błąd, po którym Szable strzeliły zwycięskiego gola. Później jego gafa sprawiła, że czerwoną kartkę otrzymał Kiko Casilla. A barażowe spotkanie z Derby? Nie zapomnijmy kto władował się wślizgiem w chcącego wybić piłkę Kiko Casille, a na początku drugiej połowy kto sprokurował idiotyczny rzut karny. "League One Liam" wrócił. Cały sezon Leeds przedstawiony w postaci jego kapitana - świetny przez całe rozgrywki, żeby w najważniejszym ich momencie zawieźć na całej linii.
Drugi rok Bielsy na Elland Road przyniósł już zdecydowanie lepsze zakończenie, które także świetnie podsumować może postacią Liama Coopera. Szkot po zeszłorocznej traumie nie załamał się, zacisnał zęby i walczył o swoje do samego końca. Mimo, że niekwestionowaną gwiazdy defensywy United był Ben White to Cooper po raz kolejny należał do najlepszych stoperów ligi. Świetny w powietrzu, w odbiorze i wyprowadzaniu piłki. Szkot kapitalnie dowodził najlepszą defensywą ligi. W ostatnich miesiącach jednak nastapiła główna zmiana w głowie 28-latka. Tym razem "League One Liam" został w szafie, z której "Superman Liam" nie chciał go wypuścić. Jeśli mielibyście wybrać najważniejszą bramkę Leeds United w zakończonym sezonie, to które trafienie dostałoby takie miano. Wielu z pewnością wskazałoby na bramkę Pablo Hernandeza ze Swansea. To wtedy tak naprawdę uwierzyliśmy, że TO SIĘ DZIEJE. Inni wybraliby samobójcze trafienie w spotkaniu z Barnsley, które de facto ten awans nam dało. Jednak gdybyśmy się tak cofnęli o kilka miesięcy, do meczu z Brentford? Leeds pikuje w dół, wydaje się, że lada moment zostanie połknięte przez goniące ich Fulham i Brentford. Po porażce na City Ground Leeds wybierają się do Londynu na starcie z Brentford. Pawie grają dobrze, dominują rywala, ale nagle po kolejnym klopsie Casilli bramkę dla gospodarzy zdobywa Benrahma. Kto wie jak potoczyłby się ten sezon, gdyby wtedy na Griffin Park Leeds przegrało. Kto wie czy Marcelo Bielsa dotrwałby do końca sezonu. Kto wie czy nie musielbyśmy obecnie ekscytować się barażami. Tak się jednak nie stało, bo pod koniec pierwszej połowy kapitan Leeds, w momencie kiedy zespół najbardziej go potrzebował, stanął na wysokości zadania i wyszarpał bramkę dla The Whites. To, co się działo po meczu z Brentfotd pozostane już historią, bardzo miłą swoją drogą. A ten wyżej wspomniany mecz z Barnsley, ten mecz, po którym Leeds do Premier League zbliżyło się na milimetry? Leeds grało źle, Leeds grało nerwowo i chaotycznie. Rywale napierali, ale ten napór i presję dzielnie zniosła defensywa dowodzona przez Coopera. Z The Tykes kapitan Leeds zagrał być może swój najlepszy mecz w sezonie. Wygrywał każdy pojedynek powietrzny, zabierał piłki napastnikom Barnsley i swoim ciałem ofiarnie rzucał się do blokowania strzałów lecących w bramkę Leeds. Znowu, wtedy kiedy Leeds swojego kapitana potrzebowało najbardziej, ten tym potrzebom sprostał.
Liam Cooper swoją pozycję w szatni United zdobył jednak, powiedzmy sobie szczerze, nie umiejętnościami piłkarskimi. Z tymi, jak już wspomniałem wyżej, wcześniej bywało różnie. Liam Cooper to przede wszystkim wspaniały człowiek. Bardzo otwarta, wrażliwa i szczera osoba. Piłkarze Leeds wielokrotnie powtarzali jak to własnie Cooper wspierał ich w najtrudniejszych momentach, nie tylko tych spowodowanych słabszymi wynikami. Liam zawsze był wrażliwy na cudzą krzywdę, dlatego sam jest głównym inicjatorem i główną postacią wszelkich charytatywnych akcji prowadzonych przez klub. Oliver Rahnvard jest 10-letnim kibicem Leeds. Na mecze Pawi zabierał go jego ojciec, który tragicznie zmarł na początku tego roku. Wujek małego Olivera postanowił przekonać chłopca, że mimo śmierci taty futbol na Elland Road wciąż istnieje i zabrał go na mecz z Millwall. Kapitan Leeds w mediach społecznościowych poprosił kibiców Leeds o owację w 36 minucie meczu w celu uczczenia pamięci rodziców młodego kibica Pawi. Po meczu Cooper wraz z resztą składu spotkał się z małym Oliverem oferując mu swoją koszulkę i opaskę kapitana. Na tym jednak ich kontakty się nie skończyły. Ostatnio mały Oliver mówił, że pozostaje w regularnych kontaktach z Cooperem i Stuartem Dallasem i choć te wszystkie działania piłkarzy Leeds rodziców mu nie zwrócą, to na pewno pozwalają mu miniony czas przeżyć dużo łatwiej. - To jest niesamowite i jestem bardzo szczesliwy, że oni wygrali ligę, bo ciężko mi sobie wyobrazić grupę ludzi, która z ludzkiego punktu widzenia, zasługiwałaby na to bardziej - mówił w ostatnich dniach wujek Olivera.
Oliver to nie jedyny młody kibic Leeds blisko związny z kapitanem The Whites. Przypomnijcie sobie Toby'ego Nye. Przyjaźń Liama Coopera z 6-letnim ciężko chorym Tobym może nie była tak spektakularna i szeroko znana jak stosunki Jermaine'a Defoe z Bradleyem Lowerym, ale z pewnością kapitan Leeds małemu Toby'emu w ostatnich tygodniach życia sprawił nie mniej radości niż angielski napastnik małemu kibicowi Sunderlandu.
Graham Smyth na łamach Yorkshire Evening Post napisał ostatnio list do Premier League nalegając, aby najlepsza liga świata nie myślała, że w swoje szeregi przyjmuje z powrotem Dity Leeds. Rewolucja na LS 11 pod przewodnictwem Marcelo Bielsy i Andrei Radrizzianiego to nie tylko lepsza piłkarsko drużyna. Leeds United do grupa ludzi o dobrych sercach, uczciwych, świadomych i wdzięcznych piłkarzy, którzy wiedzą, że swoją popularność mogą często wykorzystywać w polepszaniu świata. Czasami niewielki gest piłkarzy Leeds, dla zwykłych ludzi może być gwiazdką z nieba. Liam Cooper regularnie ze swoimi kolegami odwiedza chore dzieci w szpitalu w Leeds. Zimą regularnie osobiście dostarcza posiłki bezdomnym. Niedawno wielką radość sprawił Martinowi Steadowi - wieloletniemu kibicowi Leeds, który po 10 latach walki z rakiem wylądował w hospicjum. Rodzina Martina spodziewała się odwiedzin tylko zawodowego Mistrza świata w boksie Josha Warringtona, ale kiedy Liam Cooper dowiedział się o historii Martina, nie zastanwiał się dwa razy i od razu wsiadł w samochód towarzysząc Warringtonowi spędził z Martinem kilka godzin. Kiedy pandemia COVID-19 i przymusiwa przerwa w rozgrywakch mocno nadszarpnęła finanse wszystkich klubów, zaistniało prawdopodobieństwo, że pracę w Leeds United straci sporo osób, których obowiązki nie były ściśle związane z piłką nożną. Szatnia Pawi z Cooperem na czele takich scenriuszy nie brała pod uwagę. Po krótkiej naradzie wewnątrz drużyny Liam zabral ze sobą Luke'a Aylinga, Barry'ego Douglasa, Kalvina Philipsa i Stuarta Dallasa i zaproponował cięcia zarobków piłkarzy, że tylko inni pracownicy mogli otrzymac sowje pensje. Mniejsze wypłaty oczywiście stały się normą później także w innych klubach, ale w Leeds inicjatywa wyszła od samych piłkarzy, którzy w angielskiej piłce zaproponowali to jako pierwsi. Side before self - to nie tylko pusty slogan wyryty na Elland Road i pamiątka po największym piłkarzu w historii klubu. To wciąż dewiza rządzaca klubem.
Liam Cooper może i urodził się w Hull, może i tam stawiał swoje pierwsze kroki w piłce, ale mimo gry dla Tygrysów od najmłodszych lat, to jego serce zawsze biło dla innego klubu z Yorkshire. Sam w wywiadach wiele razy powtarzał, że jego miłość do the Whites nie zawsze znajdowała zrozumienie wśród rodziny, ale transfer do Leeds, założenie opaski kapitańskiej, a teraz awans z klubem z Elland Road jest dla niego spełnieniem marzeń z dzieciństwa. Cooper swoją postawą poza boiskem, a w ostatnim czasie także i na nim, zasłużył, żeby koledzy odnośnie jego osoby użyli słów z poezji Walta Whitmana, które tak wielkie znaczenie miały dla filmowego Johna Keatinga. W historii Leeds United mieliśmy wielu wielkich kapitanów wywodzących się ze Szkocji. Bobby Collins, Billy Bremner czy wreszcie Gordon Strachan to postacie, które na Elland Road mają zadedykowane specjalne miejsce w historii. Może Liam Cooper jeszcze nie może się równać ze swoimi poprzednikami, ale z pewnością zasłużył, żeby jego nazwisko pozostało w serach kibiców The Whites dłużej niż trwac będzie jego kariera.