W poniedziałkowy wieczór Leeds United zaprezentowało Jessiego Marscha jako nowego szkoleniowca Leeds United. Chwilę trwało załatwienie pozwolenia na pracę dla Amerykanina, ale kiedy ten pojawił się na Thorp Arch od razu wziął się do pracy. Marsch jest znany z doskonałej komunikacji z zawodnikami i na filmie wyemitowanym przez LUTV widać jak od razu przechodzi do rozmów ze swoimi nowymi podopiecznymi. Marsch zebrał także grupę w pokoju odpraw, gdzie tłumaczył im swój pomysl na grę. Nie zabrakło także czasu dla mediów. W rozmie z LUTV Marsch opowiadał o tym, czego można sie spodziewać po jego drużynie, swoich oczekiwaniach, przeszłości, a także Marcelo Bielsie.

Jestem bardzo podekscytowany możliwością pracy tutaj - mówi Marsch -. Wiem jak wielkim klubem jest Leeds. Znam kilku byłych graczy tego klubu i oglądałem ich mecze od kilku lat. Jedna rzecz, która mi się bardzo podoba w tej drużynie to jest zaangażowanie bez znaczenia jak trudny jest przeciwnik. To jak grają do końca, walczą każdy za każdego, nigdy się nie zatrzymują i dają zawsze z siebie wszystko.
Jeśli chodzi o styl gry to kibice nie powinni sie spodziewać jakis drastycznych zmian. Marsch, podobnie jak Bielsa, lubi ofensywną piłkę, agresywny pressing i szybkie transycje. Różni ich kilka szczegółów jak na przykład sam sposób zakałdania tego pressingu, ale tożsamość zespołu powinna zostać bez zmian, co potwierdza Amerykanin.
Mój styl gry, agresywność, pazerność i chęć, żeby zespół grał intensywnie, dużo biegał i przeszkadzał rywalowi pasuje do tego, co bylo robione tutaj przez 3,5 roku. Ta mentalność, nastawienie, żeby grać dla kibiców, wlaczyć dla kibiców i dla siebie samych jest tym, co kocham jako menadżer i z czym się identyfikuję. Zespół ma mieć serce, pasję i dawać z siebie wszystko.
Nie ma co ukrywać, że ostatnie tygodnie dla Leeds nie były najlpesze i po serii 4 kolejnych porażek morale na Elland Road są niskie. Marsch zdaje sobie sprawę z tego, że najpierw musi odświeżyć umysły swoich graczy, podbudować ich i później na tym budować dalszy rozwój.
Muszę zidentyfikować jak w prosty sposób naprawić najważniejsze rzeczy, później się skupimy na tych bardziej skomplikowanych. Mam wszystkie potrzebne narzędzia tutaj. Jestem tutaj, żeby pomóc chłopakom i pomóc im zrozumieć jak udźwignąć problemy, które mamy. Musimy zachować spokój i kontrolować to, nad czym możemy mieć kontrolę. Wciąż jesteśmy w dobrej sytuacji i jesteśmy panami własnego losu. Pirwszym zadaniem jest zdjęcie z piłkarzy stresu.
Jessie Marsch w Leeds będzie musiał się zmierzyć z legendą Marcelo Bielsy. Człowiek, który pracował tutaj przez ostatnie 3,5 roku glęboko zapadł w serca wszystkich kibiców i piłkarzy The Whites. 48-latek nie bagatalizuje wyzwania i jest pełen podziwu dla pracy Marcelo Bielsy jak i samego Argentyńczyka. Marsch jednak podkreśla, że w każdym z dotychczasowych klubów jakie prowadził przejmował stery po legendach i ulubieńcach publiczności, dlatego taki stan rzeczy dla niego to nic niezwykłego. Nowy trener Leeds wierzy, że jedynym sposobem, jakim może zaskarbić sobie sympatię Elland Road będzie dobra gra i wyniki. Wtedy, jak to ujął Marsch, nawet jego akcent kibicom Pawi nie będzie przeszkadzał.
Mój szacunek i podziwm dla Marcelo Bielsy jest olbrzymi. Kiedy byłem asystnetem trenera w kadrze USA to mój pierwszy mecz graliśmy przeciwko Chile Marcelo Bielsy. Obserwowałem jego karierę, patrzyłem czego tutaj dokonał i bez wątpienia mogę potwierdzić, że jest tutaj prawdziwym bohaterem. To, jak pomógł Leeds przejść z Championship do Premier League jest wprost niesamowite. Ja tutaj chcę budować na jego pracy. Chcę przejąć pałeczkę i przejść do następnej fazy. - kończy Marsch.