Brentford Community Stadium było miejsce gdzie pod koniec maja Leeds United uratowało swój byt w Premier League. The Whites rzutem na taśmę wygrali ostatni mecz sezonu z ekipą Thomasa Franka, co przy porażce Burnley pozwoliło Pawiom utrzymać się w lidze. Mając w pamięci tańce Raphinhi na trybunach w sobotę 3 września podopieczni Jessego Marscha spróbują odnieść pierwsze wyjazdowe zwycięstwo w tym sezonie. Pierwszy gwizdek sędziego Roba Jonesa o godzinie 16.
BRENTFORD
Pszczoły sezon zaczęło dość solidnie. Na swoim koncie w piewszych 5 kolejkach uzbierali 6 punktów, dzięki czemu plasują się na 11 miejscu w tabeli. Drużyna Thomasa Franka ma na swoim koncie 4 remisy i co ciekawe w każdym tym przypadku przegrywali do przerwy wywalczając puknt po przerwie. Na swoim stadionie Brentford przegrała ledwie raz w osttanich 7 meczach tracąc przy tym 3 bramki, co ciekawe ta porażka i dwie stracone bramki były dziełem Leeds. Przeciwko Pawiom prawdopobnie będzie mógł zagrać Pontus Jansson, który ostatnio miał problemy zdrowotne. Pod znakiem zapyania stoi także występ Sergiego Canosa, który ma problemy z plecami. Z Pawiami na pewno nie zagrają Kristoffer Ajer i Ethan Pinnock. Jesse Marsch w przedmeczowej konferencji prasowej zwrócił uwagę na świetne stałe fragmenty gry Brentfordu. Wg Amerykanina The Bees w stałych fragmentach gry są światową czołówką.
LEEDS UTD
Pawie w tygodniu wywalczyły remis z Evertonem, a w czwartek wszyscy ekscytowali się ostatnim dniem okienka transferowego. Coraz lepiej wygląda sytuacja kadrowa drużyny Jessego Marscha. Amerykanin zdradził, że obecnie opórcz Stuarta Dallasa, który leczy złamane udo, tylko Rodrigo nie bierze udziału w treningach. Przerwę najlepszego strzelca The Whites szacuje się na około 3-4 tygodnie. Gotowy do gry nawet od pierwszej minuty jest Patrick Bamford, ale to się tyczy Joe Gelhardta, także Bamforda można się pewnie spodziewać bardziej wchodzącego w drugiej połowie. Z drużyną trenują Luke Ayling i Junior Firpo, ale wydaje się mało prawdopobne, żeby któryś z nich w weekend załapał się nawet na ławkę rezerwowych. Kibice The Whites liczą na ponowny start Luisa Sinisterry, który zachwycił w meczu z Evertonem.